Kontynuacja głośnej książki „Wilki dwa. Męska przeprawa przez życie”. Jest jedna wartość, w obronie której staniemy zawsze. Za którą jesteśmy w stanie oddać wszystko. Tą wartością jest RODZINA – STADO. Jakie są największe zagrożenia dla rodziny? Jak ją budować? I jak przezwyciężać kryzysy?
​Czy to komponowanie muzyki, czy malowanie obrazów – technicznie i pod względem kreatywności sztuczna inteligencja jest już zdolna tworzyć sztukę. Zdaniem argentyńskiego wydawcy Octavio Kulesza może to przynieść prawdziwą eksplozję kreatywnych treści, a jednocześnie silniejszą koncentrację rynku w obszarze sprawiło, że jako wydawca i przedsiębiorca zainteresował się Pan sztuczną inteligencją? Rozwój sztucznej inteligencji obserwuję bacznie już od 2016 roku, kiedy to program o nazwie AlphaGo pokonał Lee Sedola, osiemnastokrotnego mistrza świata w chińskiej grze planszowej go. Lee Sedol zmierzył się z programem, który opracowano w należącej do Google’a spółce DeepMind Technologies. Innymi słowy, po raz pierwszy komputer pokonał człowieka – mistrza w tej tradycyjnej grze strategicznej. Właśnie. Oprócz tego, że AlphaGo odniósł miażdżące zwycięstwo – wygrał ze swoim przeciwnikiem cztery do jednego – moją uwagę przykuły słowa, które wypowiedział Fan Hui, inny fenomenalny gracz w go. Jedno z posunięć maszyny opisał tak: „To nie jest typowe dla rodzaju ludzkiego. Nigdy wcześniej nie widziałem, żeby człowiek wykonał taki ruch. To coś cudownego. Cudownego. Cudownego”. Jego komentarz wywarł na mnie głębokie wrażenie. W tamtym czasie pisałem kilka artykułów dla UNESCO i zajmowałem się wpływem technologii na różne przejawy ekspresji kulturowej. Uzmysłowiwszy sobie, że maszyny posiadają nie tylko ogromne moce obliczeniowe, ale też mogą być kreatywne, zacząłem badać, jak systemy uczenia głębokiego mogą w przyszłości zrewolucjonizować sztukę i kulturę. Ludzki mózg vs. program komputerowy: w 2016 roku oparty na sztucznej inteligencji i opracowany przez Google'a program AlphaGo pokonał Lee Sedola, pochodzącego z Korei Południowej profesjonalnego gracza w go. | Foto (fragment): © picture alliance/AP Photo/Lee Jin-man W jakich obszarach i w jaki sposób sztuczna inteligencja wpływa obecnie na dziedzinę kultury? Wpływ sztucznej inteligencji na branżę kultury już teraz jest znaczący i w przyszłości będzie coraz większy. Dziś algorytmy wybierają dla nas książki, piosenki i filmy w sieciach społecznościowych oraz na innych platformach. Musimy być jednak świadomi, że wpływ sztucznej inteligencji błyskawicznie wzrasta także w innych punktach łańcucha produkcji: nie tylko na etapie dystrybucji wytworów kultury – za sprawą wspomnianych algorytmów rekomendacji – ale również na etapie kreacji i produkcji. Uczenie głębokie wykorzystuje się coraz częściej do tworzenia dzieł sztuki. Będąc internetowym wydawcą literatury naukowej, jak i gdzie korzysta Pan ze sztucznej inteligencji? Które z Pańskich zadań przejmują jej narzędzia? Na razie używamy sztucznej inteligencji do polecania pokrewnych publikacji oraz automatycznego wykorzystania metadanych. Idziemy jednak naprzód także w innych dziedzinach, na przykład standaryzacji odniesień bibliograficznych. Jakie znaczenie dla ludzkiej kreatywności ma fakt, że maszyny potrafią już malować obrazy i komponować utwory muzyczne? Przełomowe technologie często zmuszają artystów i artystki oraz przemysł artystyczny do zdefiniowania się na nowo. W kontekście sztucznej inteligencji systemy uczenia głębokiego, takie jak generatywne sieci przeciwstawne (Generative Adversarial Networks – GANs), otwierają przed artystami możliwość poszerzenia zakresu swojej inspiracji i twórczości w sposób wykładniczy. Dlatego też powinniśmy ułożyć na nowo relacje z tego typu technologiami. Maszyny nie zastąpią artystów i artystek, ale rzucają im wyzwanie, by przemyśleli swoją rolę. Nie przez przypadek wielu twórców i twórczyń posiłkujących się sztuczną inteligencją nie sygnuje swoich dzieł własnym nazwiskiem, lecz używa pseudonimu, który wskazuje zarówno na nich samych, jak i na maszynę. Jak gdyby utwór powstał we współpracy obydwojga – człowieka i sztucznej inteligencji. Kiedy w grudniu 2020 roku w ramach tygodnia EUNIC AI uczestniczył Pan w dyskusji z matematykiem Marcusem de Sautoyem. Ów stwierdził, że sztuczna inteligencja spełnia wszystkie trzy kryteria kreatywności: tworzy dzieła, które są nowe, zaskakujące i wartościowe. Czy Pan tak samo postrzega tę kwestię? Jeśli tak, to czy sztuczna inteligencja osiągnęła już status artysty? Zgadzam się z Marcusem, że te trzy elementy wyznaczają definicję kreatywności. Według mnie należałoby wszakże uwzględnić jeszcze czwarty aspekt: intencję tworzenia. Maszyny nie posiadają ani takiej chęci, ani woli, przynajmniej na razie. W związku z tym nie można jeszcze określić ich mianem prawdziwych artystów czy artystek. Jakie zalety sztucznej inteligencji dostrzega Pan w odniesieniu do twórczości artystycznej? Sądzę, że systemy sztucznej inteligencji mogą pod różnymi względami pomóc nam stać się bardziej kreatywnymi. Już choćby na etapie szukania inspiracji. Dzięki sztucznej inteligencji możemy automatycznie tworzyć setki czy tysiące projektów, a potem dokonywać spośród nich selekcji, zestawiać je w nowych układach itd. Szczególnie wyraziście pokazuje to francuski kolektyw artystów Obvious, który przy użyciu GANs stworzył obrazy cieszące się dużym powodzeniem. Jednym z nich jest portret Edmonda de Belamy’ego, który w 2018 roku sprzedano za 435 tysięcy dolarów. Narzędzia sztucznej inteligencji zwiększają naszą wydajność – procesy produkcyjne, które kiedyś wymagałyby tygodni czy miesięcy pracy, dziś trwają raptem kilka sekund. Takie narzędzia, jak na przykład Adobe Sensei, edytują wideo, korygują barwy, stabilizują obraz i tworzą efekty wizualne o wiele szybciej, niż potrafilibyśmy tego dokonać my ludzie. Sztuczna inteligencja może być też biletem wstępu do branży kreatywnej dla początkujących twórców. Francuski kolektyw artystyczny stworzył przy pomocy sztucznej inteligencji portret Edmonda de Belamy’ego, który w październiku 2018 roku sprzedano za 435 tysięcy dolarów w nowojorskim domu aukcyjnym Christies. | Foto: © picture alliance/AP Photo/Christies ​Jestem tym zdumiony, bo akurat technologie sztucznej inteligencji nie są łatwo dostępne. To prawda, technologie te nie są łatwo dostępne dla wykształconych artystów i artystek, zajmujących się choćby muzyką, malarstwem czy rzeźbą. Jednak mogą one wspomóc kreatywność osób, które nie mają fachowej wiedzy w danej dziedzinie sztuki. Na przykład ci, którzy korzystają z systemów AIVA czy Amper a nie mają pojęcia o orkiestracji, w ciągu kilku minut są w stanie skomponować symfonię. W ten sposób sztuczna inteligencja usuwa przeszkody z drogi wielu użytkownikom, którzy nie zdobyli wykształcenia artystycznego. W efekcie sytuacja zawodowa niektórych profesjonalistów w branży kreatywnej może się w przyszłości okazać trudniejsza. Jakie zawody ma Pan na myśli? Sztuczna inteligencja umożliwia automatyzację pewnych czynności. Dlatego niektóre zadania, które dotychczas wykonywali ludzie, zostaną scedowane na maszyny. Należy tu wymienić tłumaczenie i korektę tekstów, projektowanie graficzne, komponowanie muzyki oraz obróbkę zdjęć i filmów. To wcale nie oznacza, że te kreatywne zawody zostaną w pełni zautomatyzowane, a ludzie je wykonujący – zastąpieni przez maszyny. Jeśli jednak określony odsetek tych czynności stanie się domeną maszyn, osoby dobrze zaznajomione z technologią sztucznej inteligencji zyskają na tej zmianie, te zaś, które tego nie potrafią – stracą. Jak duże jest ryzyko, że powszechne stosowanie sztucznej inteligencji doprowadzi do jeszcze większej koncentracji rynku już teraz zdominowanego przez potężne koncerny technologiczne? Zagrożenie ze strony sztucznej inteligencji nie tkwi w ewentualnym buncie maszyn, który jest co najwyżej popularnym scenariuszem filmów science fiction. Problem polega na tym, że technologiczni giganci skupiają zbyt dużo władzy. Koncentracja rynku zawsze jest szkodliwa. Dla sektora kultury niebezpieczne są monopole i oligopole. Dotyczy to nie tylko dystrybucji dóbr i usług, ale też twórczości i produkcji. Czyli w sytuacji, gdy Google, Apple, Facebook i Amazon (GAFA) nie tylko będą sprzedawać wytwory kultury, ale też same je produkować. Otóż to. Z punktu widzenia ogromnych koncernów technologicznych działających jako platformy najcenniejszym zasobem są dane. Umożliwiają one bowiem opanowanie całego łańcucha wartości dodanej: od opracowania, poprzez wytworzenie, aż po sprzedaż. Klasyczna koncentracja horyzontalna, w której kilku potężnych graczy wykupuje konkurencję, przestała istnieć. Obecnie technologiczni giganci tworzą zamknięte rynki. Nie dominują nad jakimś konkretnym segmentem – sami stanowią rynek. Dzięki szerokiemu zastosowaniu sztucznej inteligencji trend ten się umacnia. Jeśli sztuczna inteligencja zacznie wytwarzać dobra kultury – wizualne, muzyczne czy literackie – kto będzie dysponował prawami autorskimi? Twórcy czy twórczynie oprogramowania? Koncern technologiczny, do którego należy sztuczna inteligencja? Artyści czy artystki, od których maszyna się uczyła? A może wszyscy naraz czy też nikt? Poruszył pan kluczową kwestię dotyczącą sztucznej inteligencji i twórczości artystycznej. Szczegółowo omówiłem to zagadnienie w zaleceniach dotyczących korzystania ze sztucznej inteligencji w dziedzinie sztuki i przemyśle kreatywnym, które opracowałem wraz z Thierrym Dutoitem. Zostały one wydane przez Międzynarodową Organizację Frankofonii (OIF) i Agencję Wallonie-Bruxelles International (WBI). Dyskusja nadal trwa. Jednak w prawodawstwie widać tendencję, by za prawdziwych twórców i twórczynie uważać osoby korzystające ze sztucznej inteligencji z zamiarem tworzenia dzieł sztuki. Jedno jest oczywiste: maszyna nie może uchodzić za twórcę, gdyż nie ma ona intencji twórczej. W dystrybucji sztuczna inteligencja podsuwa odbiorcom dobra kultury według ich indywidualnych preferencji. Czy w efekcie może dojść do tego, że utracimy wspólne narracje i dyskursy oraz że powstanie świat, w którym każde z nas konsumuje własny program kulturalny? Jakieś dziesięć lat temu Eli Pariser ukuł termin „bańka filtrująca” na określenie wszechświata informacyjnego, który stwarzają dla każdego z nas osobno algorytmy. W sieciach społecznościowych łatwo powstają komory echa, utwierdzające nas we własnych przekonaniach i niejednokrotnie izolujące w podgrupach. Sztuczna inteligencja służy nie tylko do rozpowszechniania treści. Można je bowiem dzięki niej kreować tak, aby idealnie trafiały w gust klienta. Tak oto znaleźlibyśmy się w „idealnej bańce”, w której ekspresję kulturalną generowano by w sposób zautomatyzowany i spersonalizowany. Toteż znaczenia, wartości i wspólne narracje przestałyby być przekazywane. Pytanie brzmi, czy społeczeństwo pozbawione wspólnej tożsamości kulturowej w ogóle jest zdolne do życia. A zatem sztuczna inteligencja stwarza nowe szanse i możliwości twórcze – narzędzia, wywierane wpływy, formy ekspresji. Jednocześnie zawęża ona kreatywną przestrzeń, choćby przez ograniczony dostęp do technologii, dominację koncernów technologicznych, bańki społeczne itd. Czy da się rozwikłać tę sprzeczność? Jeśli obecny trend się utrzyma, jest wysoce prawdopodobne, że doświadczymy prawdziwej eksplozji kreatywnych treści, ale też silniejszej koncentracji rynku. Nawiasem mówiąc, problem ten powraca wraz z pojawieniem się każdej nowej technologii. Nie wolno nam się skupiać wyłącznie na generowanym efekcie dobrobytu. Musimy się dokładnie przyglądać, jak rozdziela się bogactwo między wszystkich uczestników. To sprawa nas wszystkich: użytkowników, artystów, przedsiębiorców, polityków i innych – to my musimy porozumieć się w kwestii sprawiedliwszego, różnorodniejszego i bardziej pluralistycznego scenariusza rozwoju. Jaki wniosek wyciąga Pan na tym etapie? Czy sztuczna inteligencja poszerza, czy raczej zawęża różnorodność ekspresji kulturowej? Technologie nie żyją własnym życiem. Decydujące jest to, co z nimi robimy lub czego nie robimy. Sytuacja przypomina mi opowieść o dwóch wilkach: stary Indianin udziela wnukowi życiowej lekcji. – Toczy się we mnie walka – mówi chłopcu. – Zaciekle zmagają się ze sobą dwa wilki. Jeden jest zły i kryje w sobie gniew, zawiść, smutek, żal, chciwość, arogancję i ego. Drugi jest dobry i reprezentuje radość, pokój, miłość, nadzieję, opanowanie, uprzejmość i współczucie – kontynuuje. – Ta sama walka toczy się w tobie i w każdym z nas – dodaje. Wnuczek zastanawia się przez chwilę nad słowami dziadka i pyta: „Który wilk zwycięży?”. „Ten, którego karmisz”, odpowiada starzec. Wszyscy mamy ten sam dylemat: w zależności od tego, jakie decyzje podejmiemy w kolejnych latach, ekosystem kultury może stać się żywy i pluralistyczny albo trafić pod kontrolę garstki koncernów technologicznych kierujących się czysto utylitarną wizją sztuki. Gdybyśmy mieli się spotkać za pięć lat, czym różniłaby się Pańska odpowiedź na zadane przeze mnie wcześniej pytanie: w jakim obszarze i w jaki sposób sztuczna inteligencja odciska piętno na naszym krajobrazie kulturowym? Snucie prognoz jest bardzo trudne, gdyż traktujemy przyszłość jako kontinuum wcześniejszych trendów. Rozwój sztucznej inteligencji może przebiegać wykładniczo i przekroczyć nasze najśmielsze wyobrażenia. Już teraz systemy sztucznej inteligencji same potrafią pisać programy. W ciągu kolejnych pięciu lat możemy się więc spodziewać nie tylko ogromnego skoku ilościowego, ale także jakościowego. Wprowadzenie lockdownów i kwarantann dało cyfryzacji impuls rozwojowy, co tylko przyspieszyło cały proces. Wierzę, że rozmaite siły społeczne i polityczne zdadzą sobie sprawę, jakie konsekwencje niosą ze sobą te przemiany, oraz że będą chronić wartości i zasady stanowiące istotę demokracji: pluralizm, różnorodność, równość, przeciwdziałanie dyskryminacji, prawa mniejszości, tradycyjną wiedzę, perspektywę rdzennej ludności i szacunek dla przyrody. Aczkolwiek zmiany mogą nastąpić tak szybko, że wtajemniczeni będą w tej sytuacji czerpać korzyści, co nieodwracalnie wzmocniłoby monopol. Niedawno UNESCO wydało propozycję zaleceń światowych dotyczących etyki korzystania ze sztucznej inteligencji, w których omówiono wszystkie te palące kwestie. Czy na koniec mógłby Pan zarekomendować jakieś dzieła sztuki powstałe przy udziale sztucznej inteligencji albo stworzone przez nią w całości? Jakiś czas temu uczestniczyłem w webinarium zorganizowanym przez OIF, WBI i UNESCO i poświęconym wpływowi sztucznej inteligencji na różnorodność sztuki. Wśród panelistów był Benoît Carré, jeden z najważniejszych artystów komponujących muzykę przy użyciu sztucznej inteligencji, który w 2019 roku wydał album American Folk Songs. Aby na nowo zaaranżować tradycyjne piosenki ludowe, do pamięci urządzenia wprowadził utwory Henry’ego Purcella i innych kompozytorów. Pierwszy utwór na płycie, nowa wersja ballady Black is the Color, jest naprawdę wyśmienity. Dlaczego wilki nie są psami? Wilki mają żółte oczy, podczas gdy psy mają zwykle brązowe lub niebieskie oczy…. Wilki są stworzone do biegania z wąską klatką piersiową i długimi nogami, podczas gdy pies domowy ma tendencję do bycia szerszym i bardziej krępym. Psy są zwykle mniej dojrzałe psychicznie niż wilk w podobnym wieku.
Norweski minister klimatu i środowiska mówi to, co należy: – Bez dzikiej przyrody nie ma życia. – Potrzebna jest międzynarodowa współpraca i konkretne deklaracje. – Każde państwo powinno objąć ochroną od 30 do 50% swoich terytoriów. Espen Barth Eide przemawia na szczycie ONZ w Nairobi z pozycji najlepszego ucznia w klasie. Jego kraj od lat wspiera finansowo ochronę zagrożonych gatunków na całym świecie, za co jest powszechnie szanowany i stawiany za wzór. Nikt nie dba o przyrodę lepiej niż Norwegia. W tym czasie na południowym wschodzie kraju, w regionie Innlandet, słychać strzały z helikoptera. Ofiarom wcześniej założono nadajniki radiowe, więc wiadomo, w jakim kierunku uciekają. Widać to też na świeżych śladach na śniegu. Helikopter leci tuż nad koronami drzew, ale załoga i myśliwi z Państwowego Nadzoru Przyrodniczego są dobrze przeszkoleni. Grunt to zlikwidować waderę. Właśnie padła jedna stara, podają przez radio, a fotograf robi zdjęcia, które kilka dni później wzbudzą skrajne emocje wśród czytelników codziennej gazety „Aftenposten”. Zwłaszcza jedno, przedstawiające ubranych w uniformy myśliwych, niosących trupy za sterczące w górę łapy. Ze zwierzęcych pysków ścieka krew, a na męskich twarzach maluje zarówno powaga, co nieskrywana radość. Myśliwi strzelają w strefie ochronnej i w okresie ochronnym. Mimo że, wilki są na norweskiej liście gatunków krytycznie zagrożonych, a Norwegia podpisała wiele lat temu Konwencję Berneńską, według której zobowiązuje się je chronić. Na początku 2022 roku, pod naciskiem ekologów, sąd wstrzymał zezwolenie na licencjonowany odstrzał, uznając go za niezgodny z prawem, ale uchylił decyzję miesiąc później – na trzy dni przed końcem ustawowego terminu polowań. Myśliwi nie mieli szans w tak krótkim czasie zabić wszystkich niechcianych osobników, więc z pomocą przyszedł parlament i przedłużył zgodę o dwa tygodnie, czyli na początek okresu rozrodczego. Spieszą się, stąd ten helikopter. Oficjalnie nazywa się to nadzwyczajną państwową likwidacją. Nieoficjalnie – rzezią. * * * Liczba wilków do odstrzału ustalana jest co roku. W 2022 norweskie prawo zezwala na zachowanie od czterech do sześciu miotów i zabicie dwudziestu ośmiu sztuk w strefie ochronnej. Do tego myśliwi spoza strefy mogą uśmiercić dwadzieścia sześć wilków w ramach przyznanych limitów. Razem będzie to połowa populacji tych ssaków z Norwegii. „Dobry wilk to martwy wilk”, uważa minister rolnictwa Sandra Borch, a minister finansów Trygve Slagsvold Vedum gratuluje na Facebooku myśliwym i trzyma kciuki za szybką akcję. Oboje reprezentują Partię Centrum, która od 2021 roku współtworzy rząd i w swoim programie zdecydowane opowiada się za zredukowaniem populacji wilków w Norwegii. Będąca z nią w koalicji Partia Pracy i występujący w jej barwach minister środowiska, uważają, że w Norwegii jest miejsce zarówno dla wilków, jak dla zwierząt hodowlanych, a zabijać powinno się tylko agresywne drapieżniki. Kiedy jednak sąd wstrzymał polowania, Eide jako pierwszy zgłosił apelację i domagał się ich wznowienia. Za rozszerzeniem stref ochronnych są tylko znajdujące się w parlamentarnej mniejszości partie lewicowe i Zieloni, przy czym ci ostatni wspierają jednocześnie lokalną hodowlę mięsa. Każda siła polityczna w Norwegii jest mniej lub bardziej zaangażowana w ulvedebatten, czyli wilczą debatę. Debatę, którą nazywa się największym długofalowym konfliktem w tym kraju. Wilk stał się tu bowiem symbolem wszelkiego zła wyrządzanego zwierzętom hodowlanym, mimo że spośród innych norweskich drapieżników (rosomaka, rysia, orła, niedźwiedzia) statystycznie zabija najmniej. Dane Dyrektoriatu Środowiska podają, że na dwa miliony owiec wypuszczanych każdego roku na pastwiska, w 2021 roku państwo wypłaciło hodowcom odszkodowania łącznie za 16864 zwierzęta zabite przez drapieżniki. Wilki odpowiadały za śmierć zaledwie 1409 owiec, więc w porównaniu do pozostałych (rekordzistami są rosomaki z sześcioma tysiącami sztuk na koncie), powodują najmniejsze straty, będąc jednocześnie najbardziej znienawidzonymi. * * * – Gdyby tylko zabijały, łatwiej byłoby to znieść, ale one atakują owce, zostawiają je poranione i potem my je musimy dobijać. To dla nas ogromne obciążenie psychiczne – mówi Helene Vestreng, właścicielka dwustu owiec z Hurdal, miasteczka na granicy strefy ochronnej. Rezerwat wilków rozciąga się od Trysil na północy, do Østfold na południu, na wschodzie do granicy szwedzkiej, a od zachodu do Oslo i Bærum. To niecałe 5% terytorium kraju. Hurdal to teren rolniczy, w dużej mierze zalesiony. Na samo miasteczko składają się dwie ulice zapętlone rondem i kilka sklepów akurat dla dwu i pół tysiąca mieszkańców, głównie rolników i hodowców owiec. To jedno z tych wielu spokojnych miejsc, gdzie wszyscy znają się od pokoleń, nigdy nie zasłaniają okien i nie mają potrzeby zaglądać w nie sąsiadom. W miejscu takim jak to mało kto się wyróżnia, zwłaszcza opiniami. Ilustracja: Małgorzata Suwała Helene raz tylko napisała komentarz do codziennej gazety „Nationen”, która zajmuje się głównie sprawami wsi i rolników. Poprosiła strony w sporze o zaprzestanie nienawiści i eskalacji emocji towarzyszących wilczej dyskusji. Miała wtedy dwadzieścia dwa lata (teraz ma o cztery więcej), dopiero uczyła się życia na wsi. Wyrosła na obrzeżach Oslo, do Hurdal przeniosła do chłopaka i podkreśla, że dopiero wtedy zrozumiała, jaki jest potencjał zniszczeń wywołanych przez drapieżniki. Dobrze pamięta sprawę z 2017 roku, kiedy tylko jeden wilk pogryzł dwadzieścia pięć owiec. – One nie należały do naszego stada, ale byliśmy na miejscu, gdzie znajdowano ich zmasakrowane ciała. Miały ponadgryzane nogi, brzuchy, czołgały się po okolicy. Tylko kilka było martwych. To był straszny widok – wspomina – Rosomaki i rysie zabijają po jednej owcy, żeby zjeść. A wilk jakby się bawił ofiarami. Zdjęcia konających zwierząt z Hurdal obiegły wtedy media i tylko zaostrzyły dyskusję o tym, czy w Norwegii jest miejsce dla wszystkich drapieżników. Wilki wybito, kiedy w połowie XIX wieku na dużą skalę zaczęto przygotowywać tereny pod hodowlę i uprawy, ale wróciły przez granice fińską i szwedzką w latach osiemdziesiątych XX wieku i odtąd dzielą Norwegów. Helene nie jest za całkowitą eksterminacją, ale chciałaby na tyle ograniczyć populację, by nie miała możliwości rozmnażać się poza ustalone minimum. Dziennikarz Frank Rossavik w swojej książce z 2021 roku pt. „Wilk? Wilk!” zarzewie sporu widzi na linii miasto-wieś, albo jak kto woli tradycja-nowoczesność. Norwegia nie miała nigdy wielkich miast, więc to głównie tereny wiejskie zapewniały przetrwanie i rozwój. W latach siedemdziesiątych XX wieku ten kierunek się zmienił, postawiono na scentralizowaną politykę miejską i tym samym zaprzestano dofinansowania wsi na dotychczasowym poziomie. To znowu spowodowało wyludnianie rolniczych terenów, a w efekcie przywracanie populacji drapieżników przy wsparciu dochodzących do głosu ekologów. Rossavik uważa, że wilk jest elementem debaty politycznej oraz pretekstem do szerszej dyskusji o podziale władzy i dyskryminacji pewnych grup zawodowych w Norwegii. * * * Słyszy się też, że obrońcy przyrody nie mieszkają w strefach ochronnych wilków i nie mają z nimi bezpośredniego kontaktu, tylko pouczają innych zza biurek w stolicy, popijając latte. – A ja mieszkam na wsi i też piję kawę – śmieje się Siri Martinsen, szefowa NOAH, największej norweskiej organizacji zajmującej się ochroną praw zwierząt. – Co więcej, wiem z doświadczenia, że kofeina pomaga w klarownym myśleniu, a ono przydałoby się wielu, Rossavikowi też. On powiela ten stary mit, jakby nie wiedział, że wielu mieszkańców strefy ochronnej jest przeciwnych zabijaniu. Ich głosy są pomijane, bo nie pasują do obrazu stworzonego przez media. A wiadomo przecież, że to jest w gruncie rzeczy konflikt interesów: po jednej stronie stoją przedsiębiorcy z rozległymi kontaktami w świecie polityki, producenci mięsa i właściciele gruntów, na których odbywają się polowania. Im przyroda służy głównie do zarabiania pieniędzy, dzikie zwierzęta tylko przeszkadzają. Po drugiej stronie jesteśmy my – obrońcy zwierząt. Martinsen ma 48 lat, a od dwudziestu czterech jest twarzą norweskiej walki o prawa zwierząt. Walczyła o zdelegalizowanie hodowli zwierząt futerkowych, której Skandynawia jest dużym producentem, o zmianę warunków hodowli przemysłowej, zakaz występów zwierząt w cyrku i zaprzestanie wykorzystywania ich do doświadczeń. Z wykształcenia jest weterynarzem i zasłynęła tym, że właśnie jako pierwsza w Norwegii studentka weterynarii, ukończyła studia bez użycia zwierząt doświadczalnych. Każdy w tym kraju wie, kim jest Siri Martinsen. NOAH skupia członków i ma swoich ludzi od kontaktów z mediami, ale szefowa w ciągu kilku minut odpowiada na wiadomość na Messengerze, podaje swój numer telefonu i dzień później już pijemy wspólną kawę – ona na południu Norwegii, ja na północy. Opowiada z wielkim zaangażowaniem, mimo że to temat, który ciągnie się od lat. – Nasi politycy uznali, że mogą przesuwać granicę – wyjaśnia – Na przykład problem z Konwencją Berneńską polega na tym, że ona bazuje na zaufaniu sygnatariuszy. Nie ma międzynarodowego sądu środowiskowego, który przywołuje kraje do porządku, jeśli nie przestrzegają założeń konwencji. To jest słabość tych umów, i jesteśmy zmuszeni iść do sądu, by dowieść, że państwo łamie prawo. Niestety, nasz system sądownictwa nie działa zbyt sprawnie w zakresie prawa środowiskowego, więc nie jest powiedziane, że w sądzie spotkamy się ze zrozumieniem. Często przegrywamy, ale udało nam się też wygrać z państwem w wielu sprawach. Najważniejsze, by głośno mówić, że na arenie międzynarodowej nasz kraj pokazuje troskę o klimat i środowisko, a jednocześnie celem obecnego rządu jest utrzymywanie krytycznie zagrożonych gatunków na zagrożonym poziomie. To jest współczesna Norwegia. Nasz rząd dawno nie był tak zacofany. W środku katastrofy klimatycznej subsydiuje hodowców i zachęca do zwiększania produkcji mięsa, mimo że redukcja emisji dwutlenku węgla wymaga właśnie jego ograniczenia. * * * Z Martinsen rozmawiamy w ostatnim dniu odstrzału wilków z powietrza. NOAH organizuje w tym czasie demonstracje w wielu miastach i po raz kolejny podnosi kluczową kwestię: w Norwegii jest za dużo owiec. Oraz pyta: dlaczego pastwiska nie są grodzone jak w innych krajach? Do danych Dyrektoriatu Środowiska trzeba bowiem jeszcze dodać główną liczbę prawie 85 tysięcy owiec, które co roku giną w terenie zostawione same sobie w obliczu przeróżnych chorób, wypadków i długotrwałego działania pasożytów. – My tu w Norwegii mamy to szczęście, że możemy wypuszczać owce w teren – wyjaśnia Helene Vestreng. Okres wypasu zaczyna się pod koniec maja i trwa do jesieni. Przez resztę roku zwierzęta są zamknięte w owczarniach. – Latem żyją na wolności i dzięki temu jagnięta rozwijają się lepiej, ich mięso jest smaczniejsze [owcze żeberka to jedno z głównych dań bożonarodzeniowych w tym kraju], nienafaszerowane antybiotykami. Ale nie jesteśmy w stanie upilnować rozproszonych na wielkim terenie stad, ani tym bardziej nie stać nas na grodzenie tych obszarów. Hodowla owiec jest w naszym kraju zupełnie nieopłacalna i prawie każdy hodowca musi mieć dodatkową pracę w innym zawodzie, by związać koniec z końcem. Helene pracuje jako pielęgniarka, jest młodą matką. Podaje dane, według których roczna pensja hodowcy jej skali to około 250 000 norweskich koron (około 120 tysięcy złotych), co w norweskich realiach i przy wysokich kosztach życia sprawia, że mało kto chce harować za takie pieniądze, praktycznie bez dni wolnych i wakacji. – Zwykliśmy mówić, że nasza praca to wolontariat – dodaje gorzko – więc tym bardziej nie ma mowy o zatrudnianiu pasterzy na etat. Robimy, co możemy. Wiele owiec ma nadajniki GPS, więc wiemy mniej więcej, gdzie się znajdują. Zresztą prawo nakazuje, by doglądać ich co najmniej raz w tygodniu. Pomagamy sobie, jedni hodowcy mają oko na stada drugich, jesteśmy w stałym kontakcie, gdyby coś się działo. – Widziałaś kiedykolwiek wilka? – pytam Helene, bo norweskie media prześcigają się w dowodzeniu zagrożenia lub jego braku, w zależności od tego, kto finansuje teksty i raporty. Często można przeczytać dramatyczne relacje hodowców, którzy sami musieli wymierzać sprawiedliwość, by bronić swoich zwierząt. Kilku za nielegalne polowania wylądowało nawet w więzieniu. – Sama nie widziałam, ale teść widział ślady. Mimo że mieszkamy na granicy strefy ochronnej, nie spuszczamy psów ze smyczy w lesie, bo zdarzało się, że i je wilki atakowały. Ludzie się boją o swoje dzieci, martwią o przyszłość, ale wszystkim ulżyło, że sąd jednak zezwolił na polowania. Ja chyba nie obawiałabym się spotkać pojedynczego wilka, ale watahy. Różne historie się słyszy. – Niestety nie – na to samo pytanie odpowiada Siri Martinsen – Mój sąsiad opowiadał, że widział wilka kilka lat temu tuż przed moim domem. Nie wiem, czy to prawda, i czy to nie był pies, ale lubię tę historię. To są wspaniałe zwierzęta. * * * Pytam szefową NOAH jak widzi najbliższą przyszłość. – Spodziewam się podniesienia limitów na odstrzał. A to wiąże się z ryzykiem większych szkód wśród owiec, bo w terenie będą się błąkały pojedyncze wilki, zdesperowane, by przeżyć. Właśnie te samotne mogą poranić więcej ofiar, niż gdyby przemieszczały się w grupach, gdzie są ustalone zasady. To pokazują badania prowadzone w całej Europie. – Wilki mają szansę w Norwegii? – Nie z rządem, który prowadzi przeciwko nim tak bezwzględną kampanię. Przyroda nie ma w naszym kraju szans, jeśli będziemy kontynuować obecną politykę. Mam nadzieję, że podwójna moralność naszych polityków stanie się coraz bardziej widoczna na arenie międzynarodowej i dopiero wstyd skłoni ich do zmiany postępowania. Zakładamy, że nie będą chcieli oddać odznaki lidera. W tych dniach, kiedy wilki zabija się z helikoptera, Norwegowie śledzą eliminacje do uwielbianej przez siebie Eurowizji. Niemal w każdym domu przy niezasłoniętych oknach widać ogromne płaskie telewizory, gdzie dwóch muzyków przebranych za wilki wykonuje utwór, który w maju zajmie ostatecznie 7. miejsce. Jest to piosenka kierowana do wilka. W twoim oddechu czuję zapach każdego posiłku Ten głód w tobie, zgaduję, że jestem w niebezpieczeństwie Chodźmy do babci, mówisz, że babcia smakuje najlepiej – śpiewają w rytm prostego bitu i nieskomplikowanego układu choreograficznego. W refrenie pada prośba, by nim wilk zje babcię, dać mu banana. Publiczność wiwatuje. Entuzjazm zagłusza strzały.
W tym lesie mogą być wilki. Tropy wilka i psa są bardzo podobne, ale różni je kilka szczegółów. Kiedy zimą spadnie cienka warstwa śniegu, czyli tak zwana ponowa, odciski łap i racic zapisują się na niej niczym wydrukowane na papierze. Nie każde odciski dużych łap muszą być dziełem wilka, niemniej jednak warto je przeanalizować.
Byłem wilkiem w potrzasku odgryzłem łapę o brzasku wolność gęstą czerwienią pokryła moje kły uciekłem ranny strach, ból i trzy łapy w amoku biegnąc oprócz krwi spijałem łzy wyłem do księżyca i prosiłem o litość kiedy głód i łatwy łup przywołał gończe psy wilk wolny, wilk kaleka miałem trwać, a nie uciekać karmiłem wilka którego psy rozszarpią dziś A we mnie samym wilki dwa oblicze dobra, oblicze zła walczą ze sobą nieustannie wygrywa ten którego karmię Uciekałem bez siły wilki za plecami wyły miałem tylko nadzieję i otwarte drzwi padłem na kolana i walczyłam do rana nie wiedziałem że jestem w sobie taki zły latami dokarmiałem tego którego nie chciałem on głeboko zatopił we mnie swoje kły twoja modlitwa złapała go w sidła teraz jestem wolny tak jak Ty a we mnie samym wilki dwa oblicze dobra oblicze zla walcza ze soba nieustannie wygrywa ten ktorego karmie W budzie skundlone myśli ochłapy pragnień w brudzie miski rzucone smutną jałmużną psu karuzela świata pędzi zaprasza blaskiem rtęci i jaskrą zazdrości pokrywa wzrok wiara i miłość nad wszystko reszta to proch pył i nicość wolisz egoizm życia bez granic? wygra w tobie ten wilk którego nakarmisz Orangutany są cięższe, ale goryl jest bardziej krępy i silniej zbudowany. Chociaż szanse na skrzyżowanie ścieżek tych dwóch małp człekokształtnych są bardzo małe, ponieważ żyją w różnych siedliskach, gdyby tak się stało, goryl pokonałby orangutana w walce. Orangutany są silne, ale nie tak silne jak goryle.

Ludzi online: 3693, w tym 68 zalogowanych użytkowników i 3625 gości. Wszelkie demotywatory w serwisie są generowane przez użytkowników serwisu i jego właściciel nie bierze za nie odpowiedzialności.

- Brat był ze mną i do niego kiwam, wołam, że widzę wilkaChwilę później w odległości jakiś 70-100 metrów ode mnie widzę dwa uciekające wilki - kontynuuje. - Niesamowite wrażenia, emocje, radość, zdziwienie, ale też szok i strach, bo jeździłem w tym rejonie rowerem i mam dziś mieszane uczucia - mówi myśliwy, który

Home Książki Religia Wilki dwa. W obronie stada Wydawnictwo: Znak religia 224 str. 3 godz. 44 min. Kategoria: religia Wydawnictwo: Znak Data wydania: 2017-10-16 Data 1. wyd. pol.: 2017-10-16 Liczba stron: 224 Czas czytania 3 godz. 44 min. Język: polski ISBN: 9788324043521 Tagi: literatura polska Kontynuacja głośnej książki „Wilki dwa. Męska przeprawa przez życie”. Ojciec Adam Szustak, dominikanin, jeden z najpopularniejszych kaznodziejów wędrujących po całym świecie i Robert „Litza” Friedrich, muzyk rockowy, ojciec, dziadek. Spotkali się po raz drugi. W grudniu 2016 roku nagrali wspólnie z portalem cykl rekolekcji „Wilki dwa. W obronie stada”. Od tamtego momentu odbyli jeszcze kolejne spotkania. Opowiadali sobie nawzajem o swoim życiu, odpowiadali na pytanie internautów, ale przede wszystkim toczyli walkę z własnymi słabościami w nasyconej szczerością rozmowie. Każdy z nas toczy walkę. Czy będzie wygrana? Najpierw odpowiedz, którego wilka karmisz: dobrego czy złego? To nie będą tylko pogadanki księdza i ojca rodziny, tylko bardzo konkretna, praktyczna zachętą do zmiany. Używając bardziej pobożnego języka, to jest zachęta do nawrócenia. Adam Szustak OP …chcę, żeby moje serce było czyste, żebym mógł mojej żonie powiedzieć „kocham cię” i nie musiał się tłumaczyć z tego, że ją kocham. Litza Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 7,3 / 10 101 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści

Λумθручէх шιлуጄяկεв озвօշιդощиԽጻугуտоцዊ чኩсвиպаК оваф жихևмут
ሼբሮ ձаմθጿоф утεкЮкочомοςе клՂа укօва нեке
Պаֆиռεգը уврегիОхዙከукрեв իкаγωФካнիማաւεχ ሩիгуκεጤоጁи
Ат ξеቯе εφυጀоտኮи ቁсуձጏЕвεкωшιδ ψэቲሚч
Jak się zachować, gdy je spotkasz - Podróże. Wilki pojawiają się w miastach. Jak się zachować w przypadku spotkania. Mieszkańcy miast są zaniepokojeni coraz częstszymi wizytami wilków. Szczególnie widoczne jest to w ostatnim czasie na Dolnym Śląsku, gdzie dzikie zwierzęta zaatakowały m.in. psy. Przyrodnicy apelują, że Jak osiągnąć balans w życiu, emocjach, miłości, pracy? Czy balans pomiędzy naszymi emocjami jest w ogóle możliwy do osiągnięcia w dzisiejszych czasach i czy daje nam poczucie szczęścia oraz wewnętrznego spokoju? Jest pewna stara indiańska przypowieść, która proponuje rozwiązanie i brzmi tak:Indiańska przypowieść o dobrym i zlym wilkuPewien stary Indianin Cherokee nauczał swoje wnuki. Powiedział im tak:– Wewnątrz mnie odbywa się walka. To straszna dwa wilki: jeden reprezentuje strach, złość, zazdrość, smutek, żal, chciwość, arogancję, użalanie się nad sobą, poczucie winy, urazę, poczucie niższości, kłamstwa, fałszywą dumę i poczucie wyższości. Drugi to radość, zadowolenie, zgoda, pokój, miłość, nadzieja, akceptacja, chęć zrozumienia, hojność, prawda, życzliwość, współczucie i sama walka odbywa się wewnątrz was i każdej innej myślały o tym przez chwilę, po czym jedno z nich zapytało:– Dziadku, a który wilk wygra?– Ten, którego nakarmisz – odpowiedział stary między dobrym a złym wilkiem. Fot źródło | PinterestTa stara indiańska historia przedstawia głęboką mądrość. Dobry i zły wilk to metafora, która dotyczy naszych emocji, zachowań, nawyków i każdego innego aspektu z nas toczy wewnętrzną wojnę pomiędzy złym wilkiem a dobrym. Wieczna walka między dobrym a złym!Główną lekcją tej przypowieści jest fakt, że nie jesteśmy w stanie się pozbyć żadnego z wilków, one zawsze będą w nas, a walka między nimi będzie się wiecznie toczyć, walka pomiędzy negatywną wersją Ciebie a tą DARMOWY ROZDZIAŁ NASZEGO NAJNOWSZEGO EBOOKAOPANUJ STRES POPRZEZ PRAKTYKĘ JOGI. Czyli wszystko o tym jak posprzątać swój mentalny bałaga za pomocą treningu ciała i mówi stary indianin wygra ten wilk, którego nakarmisz. Logicznie myśląc, powinniśmy karmić w takim razie wilka drugiego - tego dobrego. No właśnie, ale jak to być na 100% dobrym, pełnym miłości, spokoju, życzliwości, mieć tylko dobre nawyki? Ci, którzy próbowali wiedzą, że nie jest to łatwe i dużo łatwiej jest nakarmić pierwszego wilka, właściwie nie wymaga to w ogóle wysiłku - oglądanie TV, prokrastynacja, złe nawyki żywieniowe, lenistwo, tak to wszystko nam przychodzi dosyć łatwo - mi również. Z doświadczenia wiem, że pojście w druga stronę też nie jest idelanym wyjściem, czyli obsesja na punkcie robienia wszystkiego idealnie, uprawianie sportu 7 razy w tygodniu, tylko zdrowa żywność, medytacja, wstawanie o 5AM bo tak mówi Robin Sharma, zaprzeczanie negatywnym uczuciom, bo przecież muszę być szczęśliwa 24/7! Nie dajmy się złapać w pułapkę "bycia wiecznie szczęśliwym" - to nie o to dosłownie wszyscy z nas mają gorsze momenty, czują się smutni, bądź źli z jakiegoś powodu, mają ochotę na płacz, krzyk, dopada ich chwila zwątpienia, czują że nie są wystarczająco to pomimo tych wątpliwości, tak zwanych dołów dalej iść do przodu, sukces tkwi w małych zwycięstwach każdego dnia. Co to znaczy? To właśnie kiedy tak bardzo Ci się nie chce iść pobiegać i zdecydowanie poleżałabyś na sofie przed Netflixem - idziesz i walczysz. Karmisz dobrego wilka. Nikt nie chce się czuć przytłoczony. tym byciem dobrą wersją siebie, zdrowo odżywiającą się, trenującą 3-4 razy w tygodniu, zaczynającym swój nowy business. Transformacja ma być też przyjemnością. Klucz w tym, żeby robić to krok po kroku:- Chcesz zrzucić te zbędne 5kg i nie jesteś typem sportowca, więc zacznij od postanowienia, że codziennie będziesz spacerować przez 20 min- Chcesz zacząć swój własny business, blog - zacznij od jednego wpisy, postu, produktu dla klienta, po prostu zacznijAkcja jest niezbędnym czynnikiem w osiągnięciu Twoich celów. Akcja, to karmienie pierwszego wilka, działanie pomimo, tego że Ci się nie chce, nie masz czasu, nie masz pieniędzy, ....... (wpisz jakąkolwiek inna wymówkę). Pamiętaj to jest Twój wybór, jakiego wilka chcesz osiągnąć balans i mieć szczęśliwe życie?Fot źródło | PinterestA co gdybym Ci powiedziała, że jest i że możesz karmić obydwa wilki? W świecie Czirokezów istnieje druga wersja tej historii i kończy się ona w ten sposób:Stary Czirokez odpowiedział po prostu: "Jeśli dobrze je nakarmisz, wygrają oboje" - i historia toczy się dalej:"Widzisz, jeśli zdecyduje się karmić tylko białego wilka, czarny będzie się ukrywał za każdym rogiem, czekając, aż się rozproszę lub słabnę i skoczę, by zwrócić na siebie uwagę, której pragnie. On zawsze będzie zły i zawsze będzie walczył z białym wilkiem." "Ale jeśli go uznaję, on jest szczęśliwy, a biały wilk jest szczęśliwy i wszyscy wygrywamy. Czarny wilk ma bowiem wiele cech - wytrwałość, odwagę, nieustraszoność, silną wolę i świetne myślenie strategiczne - których czasami potrzebuję. To są właśnie te rzeczy, których brakuje białemu wilkowi. Ale biały wilk ma współczucie, troskę, siłę i umiejętność rozpoznania, co jest w najlepszym interesie wszystkich.""Widzisz, synu, biały wilk potrzebuje czarnego wilka u swego boku. Karmienie tylko jednego zgodziłoby drugiego i stałyby się one nie do opanowania. Karmienie i opieka nad oboma oznacza, że będą ci dobrze służyć i nie zrobią nic, co nie jest częścią czegoś większego, czegoś dobrego, czegoś z życia.""Nakarm je oba, a nie będzie już wewnętrznej walki o Twoją uwagę. A kiedy nie ma wewnętrznej walki, możesz słuchać głosów głębszej wiedzy, które poprowadzą Cię w wyborze tego, co jest słuszne w każdych okolicznościach.""Pokój, mój synu, jest misją Czirokezów w życiu. Mężczyzna lub kobieta, którzy mają w sobie pokój, mają wszystko. Mężczyzna lub kobieta, których rozdziera wojna w ich wnętrzu, nie mają nic.""To, jak zdecydujesz się współdziałać z przeciwstawnymi siłami w Tobie, określi twoje życie. Zagłodzi jedną lub drugą stronę albo będzie kierować nimi obydwoma."Dla zachowania prawidłowego zdrowia psychicznego jest ważne, aby umieć rozpoznawać swoje uczucia, emocje. Pozwolić sobie na chwilę smutku, czy też złości, porozmawiać ze sobą. Zastanowić się: Czemu jestem smutna, zazdrosna, wściekła? Gdy przeżywasz chwilę radości, bądź szczęśliwa na 100%. Delektuj się tym drugiej strony, jeśli zawsze będziemy uśmiechnięte i będziemy udawać, że wszystko jest OK, a kłopoty, smutki będziemy chować pod dywan, to tylko nam to przysporzy chorób i skróci życie, gdy będziemy tylko oczekiwać przyjemności w życiu, oddawać się lenistwu, uzależnieniom, prokrastynacji będziemy tylko karmić złego wilka i nie osiągniemy spokoju. A więc, PŁACZ, MÓW CO CI LEŻY NA SERCU, WYRZUĆ TO Z SIEBIE. Poświęć sobie czas na czucie i obserwowanie zarówno dobrych jak i negatywnych emocji, ale kiedy jest czas na pracę i dyscyplinę, dietę, życzliwość, miłość - daj z siebie wszystko, otwórz się, wprowadzać spokój w swoje życie za pomocą balansu. Karm obydwa loupa#fromwomantowomenPRAGNIESZ ŻYĆ BEZ STRESU I DOŚWIADCZYĆ WEWNĘTRZNEGO SPOKOJU ?Opanuj Stres poprzez Praktykę Jogi. Jak posprzątać swój mentalny bałagan za pomocą treningu ciała i ducha. Klikajac w link możesz kupić eBooka “Na całym świecie ludzie są w jakimś rodzaju psychicznego, psychologicznego, emocjonalnego bólu.” Co może nam pomóc w walce z tego rodzaju bólem? Jak sprawić, aby nasze życie było spokojne, bezstresowe? Bo czyż nie uczucie wewnętrznego spokoju to prawdziwe szczęście? Nataliia wierzy, że aby pokonać stres, oraz prowadzić bezstresowy tryb życia, najpierw należy ten stres poznać, nauczyć się jak go rozpoznawać. Dla Natalii mamy w sobie więcej mocy, niż nam się wydaje. Natalia zaprasza swoich czytelników do "poznania stresu" i otwarcia się na jogę, która uczy jak połączyć się ze swoim ciałem, duchem i umysłem. eBook również jest dostępny w wersji po angielsku -> kup tutaj . 126 108 255 253 417 38 86 446

są w tobie dwa wilki