Bliski Wschód był regionem świata, w którym ludzie po raz pierwszy założyli osady, nauczyli się hodować i oswajać zwierzęta. Tam też powstały pierwsze duże miasta, które prawdopodobnie byłyby ogniskami epidemii. Choroby łatwo rozprzestrzeniały się podczas wypraw wojskowych, ale i przez handlarzy, podróżujących od miasta do
Jeżeli mielibyście wybrać tylko jedno miejsce, które możecie odwiedzić w Izraelu- musi być to Jerozolima. Tam praktycznie każda piędź ziemi to część świętej historii (dla wierzących) lub nieprawdopodobnych legend (dla ateistów). Niezwykły tygiel kultur i religii, który po prostu trzeba zobaczyć... Co- moim zdaniem- koniecznie warto odwiedzić w Jerozolimie? 1. Stare Miasto- czyli okolone murami obronnymi serce Jerozolimy. Tutaj, na powierzchni niecałego kilometra kwadratowego, spotykają się trzy wielkie religie- judaizm, islam i chrześcijaństwo. Obszar ten jest podzielony na cztery dzielnice- muzułmańską, żydowską, chrześcijańską i ormiańską, a każda z nich mieści święte dla wyznawców danej religii obiekty (o nich poniżej). Uliczkami Starego Miasta można spacerować kilka dni i się nie znudzą... liczne świątynie, synagogi, kościoły, a także kramy, targowiska i stragany. Dzielnica muzułmańska kipi życiem, w czasie szabatu to jedyne miejsce, gdzie można coś zjeść czy kupić. Część chrześcijańska wciąż przystrojona bożonarodzeniowymi światełkami, najmniejszy ze wszystkich dystrykt ormiański kusi ciszą i spokojem. A u Żydów poważnie i dostojnie. Cudowna różnorodność! 2. Ściana Płaczu- byliśmy tam właściwie codziennie. To jedno z najświętszych miejsc judaizmu, ostatni zachowany fragment Świątyni Jerozolimskiej (odbudowanej przez Heroda, a zniszczonej przez Rzymian- owo zburzenie świątyni Żydzi opłakują co roku, stąd nazwa). Ściana Płaczu jest podzielona- lewa dłuższa część należy do mężczyzn, po prawej stronie tłoczą się kobiety (dosłownie, bo tutaj mur jest czterokrotnie krótszy, a przecież każdy chce dotknąć Ściany czy wsunąć karteczkę z modlitwą w szpary między kamieniami). Widziałam Żydówki kiwające się w rytm szeptanych modłów, a potem odchodzące niezgrabnie od Ściany- nie wolno im obrócić się plecami. Miguelowi zaś została wręczona jarmułka- tradycyjne nakrycie głowy, z którym pobożni Żydzi się nie rozstają. Żeby dostać się na teren placu, należy przejść kontrolę osobistą- właściwie zwykła rzecz w Izraelu... Mnie najbardziej spodobał się widok uzbrojonych w karabiny dziewczyn (służba wojskowa jest obowiązkowa dla wszystkich, a każdy żołnierz nosi długą broń) w pełnym makijażu, pstrykających selfie na tle Ściany Płaczu... 3. Bazylika Grobu Pańskiego- domniemane miejsce męki, ukrzyżowania, złożenia do grobu i zmartwychwstania Chrystusa, najważniejsza świątynia chrześcijańska. Przeszliśmy kilka razy obok, nawet nie usiłując wejść do środka- miałam wrażenie, że na pielgrzymkę przyjechało pół Rosji. Aż w końcu trafiliśmy na dzień bardziej deszczowy, kiedy turystów było ciut mniej... po odstaniu pół godziny w kolejce udało się nawet wejść do groty, gdzie prawdopodobnie znajdował się Grób Pański. Piszę prawdopodobnie, gdyż badacze interpretujący Biblię nie są do końca zgodni. Sama Bazylika robi niesamowite wrażenie, w podziemiach zachowała się- znów prawdopodobnie- skała Golgoty, gdzie, według zapisów, Jezus skonał na krzyżu. 4. Meczet Al- Aksa- po Mekce i Medynie trzecie najświętsze miejsce wyznawców islamu. Zbudowany wraz z Kopułą na Skale na Wzgórzu Świątynnym w latach 660-691 jako pamiątka nocnej podróży Mahometa na cudownym rumaku, w którą zabrał go sam archanioł Gabriel (fajna legenda :). W Jerozolimie prorok miał dostąpić wniebowstąpienia ze skały- właśnie w tym miejscu postawiono Kopułę. Do zbiorowych modlitw służy stojący obok meczet Al-Aksa. Niestety przegapiliśmy moment, by zwiedzić Wzgórze Świątynne (Temple Mount). Jak się okazało wejście dla zwiedzających tylko pon-czw, a my zwlekaliśmy do weekendu. Szkoda, tym bardziej, że nasz hostel znajdował się tuż przy bramie do meczetu. Rano budziły nas śpiewy muzułmanów, w hostelu obowiązywał zakaz spożywania alkoholu, a wychodząc czy wracając do naszej uliczki mijaliśmy posterunki policji i wojska. Żydom wstęp był wzbroniony całkowicie, a my oczywiście mogliśmy tylko dojść do hostelu, za bramą "niewierni" nie mają już czego szukać... 5. Mea Shearim- dzielnica ortodoksyjnych Żydów (takich z pejsami, w czarnych płaszczach, w kapeluszach lub jarmułkach). Niezły klimat. Wybraliśmy się na spacer dwa razy, potem jedna znajoma pytała, czy nie miałam problemów pokazując się w spodniach- tam kobiety tradycyjnie ubierają się w długie spódnice. Nie wiem, czy miałam szczęście, czy przywykli już do turystów, ale nikt mnie nie zganił. 6. Mahane Yehuda Market- barwny i tętniący życiem targ pełen kolorowych przypraw, egzotycznych owoców i słodkości. Polecam libańską restauracyjkę tuż przy wejściu, cenią się, ale warto spróbować czegoś innego niż falafel. Nie mieliśmy za dużo miejsca w bagażu, ale skusiliśmy się na torebkę suszonych owoców do herbaty (a właściwie do zakupu skutecznie zachęcił nas właściciel stoiska, miał fajną gadkę, poczęstował nas chyba sześcioma rodzajami suszu i już miał nas w garści- ulegliśmy :) 7. Góra Oliwna- według Biblii miejsce, gdzie Jezus spędził ostatnie dni życia, modląc się do swojego Ojca. Dla nas- rozczarowanie. Pół godziny marszu po stromych schodach tylko po to, by się przekonać, że na szczycie nie ma nic atrakcyjnego. Górę Oliwną uratowały dwie rzeczy- piękny widok na Jerozolimę i najlepsza shawarma w bułce, jaką jedliśmy (w małej, ciasnej "kebabowni", menu tylko po arabsku). Co jeszcze warto zrobić w Jerozolimie? Przejdź miasto z free walking tour Parę szczegółów wyróżnia FWT w Jerozolimie. Przede wszystkim- trzeba się zapisać wcześniej, np. mailowo. Dzięki temu dostaliśmy numerek, który- jak się okazało- był przepustką do udziału w wycieczce. Na drugi dzień zrozumieliśmy, skąd taka procedura. Pod bramą Jaffa- punktem startu FWT- zebrało się jakieś 150 osób! Pierwszy raz widziałam takie tłumy, ale organizatorzy wycieczki mieli już doświadczenie. Wszystkich posiadaczy numerków podzielili na mniejsze grupy, a osoby bez numerka zostały zaproszone do udziału w płatnej wycieczce lub zapisanie się na kolejny dzień. Naszą około 40-osobową grupę oprowadzał Ben, zupełnie inaczej zwiedza się miasto z przewodnikiem. Jeśli chcesz się dowiedzieć, co oznacza drabina postawiona na gzymsie Bazyliki Grobu Pańskiego albo ile razy i jak przebudowywano Wzgórze Świątynne- koniecznie weź udział we FWT. Wycieczki z nazwy są darmowe, ale w dobrym guście jest zostawienie napiwku (od nas 50 szekli). Idź na zakupy Czy to Yehuda Market czy stragany w obrębie Starego Miasta, czy może dzielnica Mea Shearim- warto poświęcić trochę czasu na mały shopping. I targowanie, bo to nieodłączny element procesu. U ortodoksów znajdziecie tańsze przyprawy albo badziewne parasolki, u Arabów można kupić wszystko, ale trzeba się przygotować na negocjacje. Yehuda Market to raj dla podniebienia- chałwa, truskawki, falafele, orzechy i bakalie. Weź udział w tradycyjnej szabasowej kolacji Ależ nam się udało! Mieliśmy przyjemność świętować szabat w bardzo tradycyjny sposób. Zaproszenie wysłał mi host z Couchsurfingu, u którego planowaliśmy zatrzymać się na parę dni. Nocleg ostatecznie nie wypalił, ale Amitay ze swoją żoną Meytal serdecznie zaprosili nas na szabasową kolację. Dla Żydów szabat jest najważniejszym ze świąt, trwa od zachodu słońca w piątek do zachodu słońca w sobotę (w praktyce życie zamiera już w piątek nawet od godziny 14- nie kursują autobusy, pociągi, zamykają się sklepy i restauracje...). Jest to czas odpoczynku, refleksji, modlitwy i spotkań w gronie rodziny i przyjaciół. Nie należy wykonywać żadnej pracy i powstrzymać się od zakazanych aktywności (jak np. prowadzenie samochodu czy używanie elektryczności). W związku z powyższymi zasadami nasz wieczór rozpoczął się...hmmm...ciekawie :) Amitay nie mógł nas podrzucić autem, komunikacja publiczna nie działała, a na koszmarnie drogą arabską taksówkę nie mieliśmy ochoty. Co robić, idziemy na piechotę! Traf chciał, że na ten sam piątkowy wieczór ktoś tam u góry zaplanował powtórkę z biblijnego potopu- ostrzeżenia meteorologiczne słyszeliśmy już od kilku dni, ale nie spodziewaliśmy się takiej nawałnicy. Parasoleczka za 10 szekli od Żyda z Mea Shearim po pięciu minutach straciła jakiekolwiek właściwości ochronne, a my przemoczeni do suchej nitki, raz po raz oblewani wodą przez przejeżdżające taksówki, drałowaliśmy trzy kilometry do mieszkania naszego hosta. Wstyd przyznać, ale do uroczystej szabasowej kolacji Miguel zasiadł w szortach, a ja w pożyczonych dresach :) Mokre ciuchy wylądowały w suszarce (a Meytal poprosiła mnie o włączenie przycisku START, bo ona przecież nie może..). Kolację rozpoczął Amitay odmawiając tradycyjną modlitwę kidusz nad kielichem wina, z którego potem wszyscy się napiliśmy. Jedzenie dużo wcześniej przygotowała Meytal, która z zawodu jest kucharzem, więc...palce lizać! Zupa cebulowa, ryba w sosie, ziemniaki, różne sałatki i rzecz jasna hummus. Obawialiśmy się, czy możemy przynieść wino- nie chcieliśmy zjawiać się z pustymi rękami- ale na szczęście butelkę wytrawnego cabernet sauvignon przywitano z entuzjazmem. Amitay opowiadał nam o swoim pobycie w armii ("Dlatego więcej nie jeżdżę na camping ani w góry, już się nachodziłem z 40-kg plecakiem..."), Meytal wypytywała o życie w Europie i azjatyckie podróże, a ich uroczy synek Levi czarował wszystkich uśmiechem. Fantastyczny ciepły wieczór, a w drodze powrotnej już nie padało, więc dotarliśmy do hostelu niemal całkiem wysuszeni :) Ściana Płaczu- część męska Ściana Płaczu- część damska Widok na Ścianę Płaczu i Kopułę na Skale Jerozolima- część żydowska Kramy i targowiska Sklepiki uliczne I znów Western Wall Przewodnik z free walking tour Wejście do Bazyliki Grobu Świętego Orzeszki pycha! Chałwa i przyprawy Mały ortodoksik :) Ortodoksyjna dzielnica Mea Shearim Chain Gate Hostel tuż przy meczecie Z flagą Izraela Dolina Cedronu Na Górze Oliwnej Cmentarzysko na zboczu Góry Oliwnej Uliczki Jerozolimy Droga Krzyżowa Porządny falafel Specjały kuchni libańskiej Ciężko być tu na diecie- wszystko smażone! Best shawarma ever! Amitay i Meytal z synkiem- nasi szabasowi gospodarze
W DNI POWSZEDNIE (od niedzieli do piątku do godz. 13-15 w zależności od godziny rozpoczęcia Szabatu): 1. Pociągiem - wsiadamy na stacji kolejowej Tel Aviv HaHagana i wysiadamy na stacji głównej w Jerozolimie Yitzhak Navon. Jest to stacja w sąsiedztwie Centralnej Stacji autobusowej. Koszt to ok. 22 NIS od osoby w jedną stronę. Przed każdym wyjazdem staram się sprawdzić co ciekawego, dobrego czy interesującego można przywieźć z miejsca, w które się wybieramy. Oczywiście przed wyjazdem do Izraela zrobiłam to samo i lista takich produktów bardzo nam się przydała. Nie może być inaczej – czuję się zobowiązana do przygotowania wpisu o tym, co warto sobie przywieźć z Jerozolimy i okolic, oraz jakich cen niektórych produktów można się spodziewać Dolary ($) czy szekle (ILS)? Z przyczyn oczywistych (nie znaleźliśmy we Wrocławiu kantora z szeklami) polecieliśmy do Izraela z dolarami, wiedząc, że na miejscu bez problemu wymienimy je na lokalną walutę. Wartość jednego szekla jest w przybliżeniu równa wartości jednej złotówki (na dzień dzisiejszy 1 PLN=0,92 ILS). Poszukując kantora do wymiany pieniędzy, warto zwrócić uwagę na pobieraną prowizję – jest to niepotrzebny dodatkowy wydatek, z którym można się spotkać. Istnieje również możliwość wypłaty dolarów z konta, płacąc w kantorze kartą, ale niestety trzeba liczyć się z dodatkowymi opłatami, o których niekoniecznie zostaniemy poinformowani… Nam udało się najkorzystniej wymienić dolary w hotelu w Betlejem, do którego przyszedł 'bankier’ wymieniający walutę. Po korzystnym kursie wymienialiśmy także pieniądze w Nazarecie. Z doświadczenia możemy powiedzieć, że warto mieć przy sobie obie waluty: w dolarach opłacało się płacić głównie za pamiątki, natomiast w szeklach za jedzenie. Ceny z kosmosu Jak się okazało, w samej Jerozolimie jest bardzo drogo – zwłaszcza jeśli chodzi o jedzenie. Rozumiem, że jest to miasto turystyczne i bardzo oblegane, jednak 12ILS za pitę z samą oliwą i przyprawą było dla mnie przesadą. Kiedy A. próbował zaproponować 20ILS za dwie sztuki, piekarz z kamienną twarzą rzucił tylko: Fixed price! (Cena nie do negocjacji!). Podobnie z ceną wody w niektórych sklepach, która dochodziła do 10 ILS za półtora litra… Jedyną tanią rzeczą były suche pity, które można było kupić w pakiecie: 15 sztuk za 10ILS. W połączeniu z hummusem były one naszą główną przekąską podczas zwiedzania. Jako prawdziwi Polacy, próbowaliśmy oczywiście znaleźć chleb – nawet nam się udało, jednak kosztował 16ILS, co skutecznie skierowało nas po raz kolejny w stronę pit… Minusem kupowania jedzenia jest zdecydowany problem ze zbiciem ceny. Sprzedawcy idą na rękę jedynie w razie kupowania wielu sztuk, a i tak upust jest niewielki. W centrum Jerozolimy na każdym kroku stoją charakterystyczne wózki, przy których sprzedawane są wszelkiego rodzaju smakowicie wyglądające bułki. Niestety rozpieszczeni handlarze nie chcą nawet słyszeć o zejściu z ceny – doskonale wiedzą, że za chwile znajdzie się ktoś, kto będzie gotów zapłacić horrendalną kwotę (15ILS) za bułkę pokroju polskiej drożdżówki! Wniosek? Warto kierować się starą zasadą: im dalej od centrum – tym taniej. Wyjątkowo dobrze sprawdziło się to w Autonomii Palestyńskiej, gdzie za pitę z warzywami i falafelami płaciliśmy 1$, a za kebab 2$ (w Nazarecie identyczny kosztował 6$). Izraelskie smaczki Moim ulubionym miejscem, w którym niekoniecznie robiliśmy zakupy ze względu na ceny, był targ w starej części Jerozolimy. Właściwie obszar wewnątrz murów, to jedno wielkie targowisko, pośrodku którego znajduje się Bazylika Grobu. Swoje stragany mają tam muzułmanie i żydzi (oczywiście w osobnych częściach). Miejsce to jest bardzo specyficzne, ciasne i tłoczne, pełne zapachów, kolorów i hałasu. Oczywiście nie brak także śmieci, które sprzedawcy wystawiają zazwyczaj przed swoje sklepiki. Co i gdzie w takim razie warto kupić? Kosmetyki z Morza Martwego Takich kosmetyków jest w Izraelu od zatrzęsienia. Oczywiście nie warto kupować ich w okolicy samego Morza Martwego lub w kurortach przy nim się znajdujących. My niestety zrobiliśmy ten błąd, że nie szukaliśmy najtańszego sklepu, tylko zrobiliśmy część zakupów już na początku pobytu. Generalnie ceny są wysokie – przeważnie zaczynają się od 10$, dlatego warto szukać miejsc ze specjalną promocją. W samym centrum Betlejem udało nam się takową znaleźć: 50% ceny dla grup z księżmi (oferta dotyczyła całego asortymentu). Tak więc za litrowy żel pod prysznic zapłaciliśmy 9$, za balsam do ciała 10$ za 500ml i 3,5$ za 300ml. Dające do myślenia jest to, że skoro sprzedawcy mogą sobie pozwolić na takie upusty, to muszą kupować te produkty w dużo niższych cenach… Pod koniec wyjazdu w samym centrum Jerozolimy znaleźliśmy małą drogerię, gdzie ceny były bardzo przystępne. Za krem do rąk zapłaciłam tam 5ILS. Warto wspomnieć, że kosmetyki z MM mają ładne, ale bardzo intensywne zapachy, zdecydowanie inne niż produkty, z którymi stykałam się do tej pory. Bardzo polecanym produktem jest także błoto z dna MM, którego nie można nazbierać na plaży (kontrola graniczna), ale można kupić. Tak więc zrobiliśmy, choć jeszcze nie mieliśmy okazji go użyć. Kosztowało 3$ po zniżce we wcześniej wspomnianym sklepie. Przyprawy Ich kupowanie sprawiło mi chyba największą frajdę! Sklepiki z nimi kuszą zapachem i barwami. Od początku wyjazdu poszukiwałam polecanej przyprawy Za`atar, którą kupowaliśmy po około 5ILS za 100g. Skusiliśmy się także na paprykę słodką (10ILS za 100g) i kardamon (20ILS za 100g). Ciekawym nabytkiem była spora paczka (300-400g za 6ILS) kory cynamonu, która idealnie nadaje się do herbaty. Hummus Przed wyjazdem do Izraela nawet go nie próbowałam. W hotelu był najprawdopodobniej świeżo przygotowywany i przez to przepyszny! Zjadałam go wręcz kilogramami, dlatego też kupiliśmy go 'na wynos’ w puszce. Polecony przez sprzedawce, pół kilo za 6ILS – jest smaczny, ale niestety ani trochę nie przypomina w smaku tego z hotelu. W praktycznie każdym sklepie można także było kupić tahini (pół kilo za około 10ILS), więc można samemu przygotować hummus na bazie izraelskich składników. Chałwa Nigdy nie byłam fanką chałwy, jednak w Izraelu wszystko się odmieniło! W hotelu na szwedzkim stole serwowali ją do śniadania. Można kupić ją w wielu rozmiarach: batoniki (1- 1,5ILS), bloki 500g (9ILS) czy też zapakowane w małe paczuszki i pudełko – za które strasznie przepłaciliśmy (6$…). Bakalie i słodycze Bardzo smakowały mi słodycze na bazie sezamu. Wszędzie można było kupić batony z sezamowym spodem i bakaliową mieszanką połączone miodem (2-3ILS za sztukę). Genialne były także solone mieszanki prażonych migdałów, pistacji, nerkowce, które można było kupić za około 6ILS za 100g. Kaszmirowe szale Ileż ich tam było! We wszystkich kolorach tęczy! Ceny także przeróżne. Wybierając szal dla siebie warto sprawdzić jakość (ja to robiłam 'na dotyk’), gdyż spotkałam się z trzema grubościami. Najtańsze były oczywiście te najcieńsze. Ja kupiłam sobie te średniej grubości. Wybierałam takie, które miały prostokątną naklejkę z potwierdzeniem materiału wykonania (na ile była ona prawdziwa nie wiem, ale dawała jakieś złudzenie). Oczywiście najbardziej opłaca się kupować wiele sztuk. Dobrałyśmy się we trzy i utargowałyśmy 9 sztuk po 3$ za jeden – najwyraźniej była to rzeczywiście niska cena, bo sprzedawca zrezygnowany powiedział A bierzcie! Targowanie zaczęłyśmy od około 12$ za sztukę i oczywiście według sprzedawcy była to bardzo dobra cena (Special price for you, my friend!). Przy takich zakupach warto sobie ustalić cenę, za jaką jesteśmy gotowi kupić dany produkt. Jeżeli podczas targowania tą kwotę osiągniemy, nie wypada nie kupić towaru. Warto też pamiętać, że często dopiero gdy opuszczamy sklep, handlarze najbardziej schodzą z ceny i są gotowi krzyczeć za oddalającym się klientem. Wyroby ze skóry wielbłąda Polecano nam zwłaszcza sandały, jednak w rezultacie ich nie kupiliśmy, gdyż cenowo wychodziło porównywalnie do sandałów w Polsce. Na ile rzeczywiście są skórzane? Nie potrafię powiedzieć. Osoby, które sobie je kupiły miały mieszane odczucia (farbowały stopy). Bardzo ładnie prezentowały się także torebki czy portfele. Przy kupowaniu produktów tego typu warto pamiętać o targowaniu się! I dobrze jest wcześniej popytać ludzi, do jakich cen można zejść. Pośród osób z naszej grupy byli tacy, którzy zapłacili 33$, 17$ lub 10$ (!) za parę. Dewocjonalia W Jerozolimie można było kupić wszystko! Nawet korony cierniowe… (!) Nasz ksiądz przewodnik podpowiadał nam, żebyśmy kupowali dewocjonalia u chrześcijan, co też staraliśmy się czynić. Oczywiście najpopularniejsze są różańce z drzewa oliwnego (paczka 12 sztuk za 5$) z napisem Jerusalem (lub Bethlehem). W mieście narodzenia Jezusa dostępne były piękne drewniane szopki, z ogromną ilością szczegółowych elementów, których ceny sięgały kilku tysięcy dolarów. Artykuł:Cena: (1ILS~0,92PLN) Jerozolima Art. spożywcze: Woda 1,5 l10 ILS Pita z zatarem12 ILS Suche pity 15 ILS Chleb europejski (Nazaret)16 ILS Bułka ala drożdżówka15 ILS Inne: Szal kaszmirowy3-12$ Sandały ze skóry wielbłądziej10-20$ Krem do rąk5 ILS Błoto z Morza Martwego3$ Betlejem/Bet Sahur: Granat 1kg7 ILS Pomarańcza 1 kg4 ILS Mała chałwa1 ILS Chałwa 1kg20 ILS baton z sezamem i orzechami2-3 ILS Przyprawy: Zatar 100g7,5 ILS (Nazaret-4 ILS) Papryka słodka 100g10 ILS Kardamon 100g20 ILS Cynamon 400g kora6 ILS Posiłki: Shawarma25 ILS Nazaret Dewocjonalia: Różańce z drzewa oliwnego 12 szt5$ Palestyna: Kebab z falafelami1$ Kebab z mięsem2$ Do zapamiętania! Podczas robienia zakupów, trzeba się targować! Dobrze jest też rozeznać się w terenie i sprawdzić czy gdzieś nie uda się znaleźć produktów w niższych cenach, gdyż różnice mogą być naprawdę duże (jeszcze zanim zaczniemy się targować!). Jeśli wybieracie się do Izraela, to zachęcam do przywiezienia czegoś, czego w Polsce nie kupicie albo tam jest dużo tańsze i smaczniejsze. A już niebawem – uczta smaków, czyli czego warto w Izraelu skosztować. Zapraszam! PS. Jeżeli spodobał Ci się ten post, zostaw komentarz lub polub moją stronę na fb 🙂 Related
Bardzo symbolicznym i wymownym był fakt, że już pierwszego dnia wojny, wieczorem 30 listopada 1947 roku Arabowie ostrzelali autobus linii nr 9 jadący z wybrzeża do Jerozolimy. Do ataku doszło w dzielnicy Szajch Dżarrah w Jerozolimie. Ranny został kierowca i 9 pielęgniarek. W następnych dniach doszło do eskalacji przemocy w całym kraju.
Będąc zimą 2011 roku w Sharm el Sheikh, w Egipcie, wybrałam się na jednodniową wycieczkę do Jerozolimy, Betlejem i nad Morze Martwe z regionalnym biurem podróży. Mieściło się niedaleko naszego hotelu, więc sprawy związane z wyjazdem załatwialiśmy w lokalu biura. Kolejnym razem, w 2012 roku, jeździli z nimi nasi znajomi i córka. Mieszkaliśmy wówczas daleko od biura, na spotkanie umówiliśmy się telefonicznie, rozmawialiśmy po polsku. Przedstawiciel biura, Egipcjanin mówiący w naszym języku, przyjechał pod hotel i ustaliliśmy wszystkie szczegóły. Podobnie było w 2015 roku. Wyjazd jest męczący, nie dla wygodnych. Czas trwania imprezy to około 24 godziny. W nocy, pod nasz hotel, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, podjechał wygodny autokar. Pokazaliśmy rachunek, zostaliśmy odznaczeni na liście i zajęliśmy wolne miejsca w autobusie. Pilot mówił po angielsku. Po drodze, przy kilku hotelach, jak to na takich wyjazdach bywa, dosiadali się inni turyści. Ruszyliśmy w stronę granicy z Izraelem. Przysnęłam (nie mam problemu z drzemką w autobusie) i około trzygodzinna podróż minęła nie wiem kiedy. Przebudziłam się w Tabie, gdy do autokaru wsiadły jeszcze trzy osoby. Nasz autokar był prawie pełen. Każdy dostał od pilota naklejkę, znak rozpoznawczy grupy. Po krótkiej chwili dotarliśmy do granicy, którą przekraczać mięliśmy pieszo. Egipcjanie nie mogą przekraczać granicy z Izraelem, nasz egipski pilot przekazał nam tylko, gdzie będzie na nas czekał autokar w drodze powrotnej. Po drugiej stronie granicy czekał na nas autobus z izraelskim kierowcą. Mimo trudności w przekraczaniu granicy przez miejscowych, wspólny biznes egipsko izraelski ma się dobrze. Jeszcze przed wyjazdem słyszeliśmy, że odprawa na granicy może trwać długo, ze względu na dużą liczbę turystów korzystających z tego rodzaju wycieczek. Jakie było nasze zdziwienie, że na przejściu granicznym stało mało autokarów, z naszym jeszcze dwa. Okazało się, że ze względu na zamieszki w Kairze wstrzymano wszystkie wyjazdy organizowane przez rezydentów. Odprawa na granicy skrupulatna, ale sprawna, minęła szybko. Izraelscy celnicy pytali nas o cel podróży. Ja dodatkowo byłam pytana o mój znak zodiaku. Po przeciwnej stronie odebrał nas izraelski kierowca, który doprowadził nas do autokaru. Po zebraniu się wszystkich zwiedzających, ruszyliśmy do Jerozolimy. Autokar zatrzymał się w pobliżu jednego z Kibuców, gdzie dosiadła się do nas izraelska przewodniczka dobrze mówiąca po polsku. Była do naszej dyspozycji niemal do końca wycieczki. Najpierw zwiedzaliśmy Jerozolimę, o czym można poczytać we wpisie Na Starym Mieście, tyglu religijnym Jerozolimy. Jerozolima Potem pojechaliśmy do Betlejem. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się nad Morzem Martwym. Morze Martwe zimą Nad Morzem Martwym Przekraczaliśmy granicę między Jerozolimą, a Palestyną bez przewodniczki, która przechodziła ją sama. W drodze powrotnej zostawiliśmy naszą pilotkę w tym samym miejscu, w którym wsiadała do naszego autobusu rano. Ponownie samodzielnie przekroczyliśmy granicę, też bez tłumów turystów. Wsiedliśmy do autokaru i po około trzech godzinach znaleźliśmy się w Sharm el Sheikh. Trzykrotnie, przez trzy kolejne lata korzystaliśmy, my i nasi znajomi, z tej samej oferty. Za każdym razem procedura była taka sama. Wszyscy wracali w pełni zadowoleni. Moim zdaniem będąc w Sharm el Sheikh warto skorzystać z takiego wyjazdu. Poprzedni Wybrzeże Malty – klify i piaszczyste plaże Następny Gozo, zwiedzanie zimą z Hop on Hop off
Publiczny przewoźnik autobusowy w Izraelu, Egged, oferuje wygodne, klimatyzowane autobusy między Jerozolimą i innymi miastami w Izraelu, w tym Tel Awiwem. Autobusy odjeżdżają z głównego dworca autobusowego w Jerozolimie, a bilety można kupić w kasie biletowej za gotówkę lub kartę kredytową, albo w autobusie za gotówkę.
Mój plan na pobyt w Izraelu nie był skomplikowany, a wiele miejsc odwiedziłem z polecenia znajomych, już na miejscu. Jerozolima jednak od początku była na liście obowiązkowej! Spędziłem w niej cały dzień i spokojnie mógłbym spędzić kolejne, na zwiedzaniu i odkrywaniu tego niesamowitego miasta! Spis treści: LokalizacjaJerozolima w skrócieCo zobaczyć w JerozolimieStare MiastoVia DolorosaMur Zachodni – Ściana PłaczuBazylika Grobu ŚwiętegoZłota MenoraBramy WjazdoweMieszanka KulturCo poza murami?Muzeum IzraelaYad VashemMahaneh Yehuda MarketWarto odwiedzić Jerozolimę? Lokalizacja Jerozolima oddalona jest od Tel Avivu o 67 kilometrów i jest bardzo dobrze skomunikowana z nim. Z centrum miasta dojedziecie do Jerozolimy bez problemu pociągiem. Jeżdżą one przez lotnisko, dlatego jeżeli Waszym celem podróży jest nie Tel Aviv, a właśnie Jerozolima, to bez problemu dostaniecie się do niej z lotniska Ben Guriona. Bilet kosztuje 21,5 szekli, ale warto za pomocą aplikacji Rav-Kav kupić sobie pakiet (możecie załadować go na kartę także w kasie biletowej). Za bilet tam i z powrotem oraz możliwość korzystania z transportu publicznego, zarówno w Jerozolimie, jak i w Tel Avivie zapłaciłem 36 szekli, co bardzo się opłaciło. Rozkład jazdy pociągów z wyszukiwarką połączeń (po angielsku) znajdziecie tutaj. Jerozolima w skrócie Jerozolima jest największym miastem Izraela, a najczęściej odwiedzane przez turystów Stare Miasto stanowi tylko część sporej aglomeracji. Jerozolima przez Izraelczyków uznawana jest za stolicę kraju, ale ONZ i większość państw nie uznaje tego wyboru, dlatego wiele ambasad znajduje się w Tel Avivie. Jerozolima zajmuje powierzchnię ponad 123 kilometrów kwadratowych i jest zamieszkiwana przez ponad 700 tysięcy osób. Rozwój miasta odbywał się promieniście do starego miasta. Na zachód od niego powstawały dzielnice żydowskie, a na wschód – arabskie. Co zobaczyć w Jerozolimie? Stare Miasto Pierwszą rekomendacją, dlaczego warto odwiedzić Stare Miasto w Jerozolimie niech będzie fakt, że wpisane jest ono na listę światowego dziedzictwa UNESCO. O znaczeniu tego miejsca dla wielu religii i historiach, które znamy z kart Biblii chyba przypominać nie muszę 🙂 W Starym Mieście w Jerozolimie po prostu warto się zgubić! Pospacerujcie pomiędzy budynkami i stoiskami, pozwiedzajcie i wchłaniajcie miasto wszystkimi zmysłami! Via Dolorosa Via Dolorosa to droga znajdująca się w miejscu Drogi Krzyżowej, którą Jezus szedł na śmierć. Przebiega ona w północnej części starego miasta i jest celem wielu pielgrzymów. Dzisiaj droga ta jest jedną z ulic Starego Miasta, co jakiś czas tablice informują nas o tym, co się w danym miejscu działo. Droga ta prowadzi do Bazyliki Grobu Bożego od Bramy Lwów. Przy tej Bramie z kolei znajduje się fontanna z tabliczką informującą, że w tym miejscu urodziła się Maryja – matka Jezusa. Wychodząc z Murów miasta widzimy piękny widok na górę Oliwną i jeżeli macie odrobinę czasu, to polecam się tam udać. Podobno widać z niej bardzo ładną panoramę Jerozolimy. Mi niestety nie udało się tam pójść, ponieważ plan, który sobie ułożyłem był dość napięty. Podobno co piątek ulicami Jerozolimy, a konkretniej właśnie Via Dolorosa, przechodzi droga krzyżowa organizowana przez Franciszkanów. Mur Zachodni – Ściana Płaczu Kolejnym miejscem, które stało się wizytówką Jerozolimy jest Mur Zachodni, zwany również „Ścianą Płaczu”. Zlokalizowana jest ona w centrum starego miasta i jest celem osób zmierzających na modlitwy. Prawdopodobnie są to pozostałości świątyni jerozolimskiej i jest to najświętsze miejsce judaizmu. Swoją nazwę może ona zawdzięczać corocznemu świętu, podczas którego opłakiwane jest zburzenie świątyni. Tylko część ściany pochodzi z czasów Heroda, reszta została dobudowana prawdopodobnie w VII wieku. Dojście do ściany jest bezpłatne, ale część dla kobiet (12 metrów) oddzielona jest od tej dla mężczyzn (48 metrów). Ponadto, żeby zbliżyć się do ściany, należy posiadać nakrycie głowy – jeżeli takiego nie macie, to do dyspozycji są jednorazowe jarmułki. Niedaleko ściany znajdują się krzesła i specjalne stojaki na księgi, aby każdy mógł się pomodlić. Przy samej ścianie spotkać można modlących się Żydów, jak i turystów. W szczeliny pomiędzy blokami skalnymi ludzie wkładają swoje prośby i modlitwy napisane na kartkach. Jeżeli ciekawią Was tradycje żydowskie i elementy religijne wykorzystywane podczas modlitw, to pod Ścianą Płaczu będziecie mieć ich pełen przekrój. Zaobserwujecie na pewno przedmioty modlitewne, które na ulicach nie są widoczne, takie jak tałesy i tefiliny. Po lewej stronie od ściany znajduje się część zadaszona, gdzie również odbywają się modlitwy, znajduje się tam ogromna ilość książek, krzesła i stojaki przeznaczone dla modlących się. Bazylika Grobu Świętego Spacerując po starym mieście w Jerozolimie, znajdziecie często uliczki, w których nikogo oprócz Was nie będzie. W Bazylice Grobu Bożego możecie być pewni, że nie będziecie sami. Jest to najważniejszy punkt dla pielgrzymów przybywających do miasta. Kościół ten jest skryty pomiędzy innymi zabudowaniami, ale praktycznie w całym starym mieście znajdziecie tabliczki wskazujące kierunek, jak do niego dotrzeć. Bazylika powstała w IV wieku na polecenie cesarza Konstantyna. Na przestrzeni lat była wielokrotnie niszczona, odbudowywana i przebudowywana. Miejsce, w którym znajdował się grób oraz kamień z Golgoty są jednymi z najważniejszych relikwii chrześcijańskich. W środku panuje atmosfera bardzo tajemnicza. Jedni modlą się w ciszy, inni płaczą z radości, a jeszcze inni kontemplują i wchłaniają energię tego miejsca. Kościół ten jest niesamowity! Piękna architektura i wzniosła atmosfera robią ogromne wrażenie. Oprócz głównej sali warto zajrzeć do tych mniejszych, których jest sporo. Bazylika nie jest wyłączną własnością żadnego kościoła chrześcijańskiego. Prawa do niej ma kilka wyznań. Mają w niej swoje siedziby przedstawiciele Prawosławnego Patriarchatu Jerozolimy, Kościoła Łacińskiego i Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego. Przestrzeń także bywa udostępniana dla Syryjskiego Kościoła Ortodoksyjnego i Etiopskiego Kościoła Ortodoksyjnego. Złota menora Przed synagogą Hurva znajdziecie złotą menorę. Co ciekawe podobno wykonana jest ona ze szczerego złota, a do jej stworzenia użyto 45 kilogramów tego wartościowego kruszcu. Dzisiejsza menora jest repliką oryginalnego symbolu, który miał znajdować się w Świątyni Jerozolimskiej. Tamta została jednak skradziona przez Rzymian w I wieku (63 Podobno wróciła ona do Jerozolimy, ale nie wiadomo co się z nią stało. Dzisiejsza złota menora stoi na placu w dzielnicy żydowskiej starego miasta. Jest to miejsce dobre na chwilę odpoczynku! Co ciekawe, znajdująca się z tyłu menory synagoga Hurva została zbudowana z inicjatywy pochodzącego z Polski rabina Jehudy Chasida w XVIII wieku. Bramy wjazdowe Do wnętrza Starego Miasta prowadzi osiem bram. Każda z nich ma swoją nazwę – Jafska, Davida, Gnojna, Złota, Lwów, Heroda, Damasceńska i Nowa. Każda z części Starego Miasta (muzułmańska, chrześcijańska, ormiańska i żydowska) miała swoją bramę lub nawet kilka. Najbardziej znaną i jedyną zamurowaną bramą jest ta, przez którą Jezus wjeżdżał do Jerozolimy podczas wydarzeń, na pamiątkę których obchodzimy dzisiejszą niedzielę palmową. Nazywana jest Bramą Złotą. Mieszanka kultur Jerozolima to mieszanka kultur! To prawdziwa eksplozja narodowości i religii, a w połączeniu z pielgrzymami z całego świata robi niesamowity efekt. Zarówno Stare Miasto jak i reszta Jerozolimy to wyjątkowa mieszanka. Na ulicach przeplatają się ze sobą języki, kuchnie i religie – musicie przekonać się sami! Co poza murami? Jerozolima to spore miasto i ma dużo do zaoferowania także poza murami Starego Miasta. Ja wybrałem trzy miejsca, które postanowiłem odwiedzić, ale o nich za chwilę. Jeżeli przyjeżdżacie do Jerozolimy pociągiem, wybierzcie się w stronę Starego Miasta koniecznie na piechotę. Spacerując wąskimi uliczkami, możecie trafić na dzielnice zamieszkałe przez ortodoksyjnych Żydów, niewielkie parki czy bazary. Każde z tych miejsc ma sporo uroku i oddaje klimat Jerozolimy. Muzeum Izraela Miejscem, które także postanowiłem odwiedzić, było muzeum Izraela (The Israel Museum) znajduje się ono tuż obok Knesetu (parlamentu Izraela), kilka kilometrów od Starego Miasta. Możecie iść tam na piechotę, a droga powinna zająć mniej niż godzinę. Samo Muzeum Izraela jest bardzo ładne i bardzo duże. Ja dotarłem tam na 3 godziny przed zamknięciem i panie które mnie obsługiwały, z troską w głosie informowały mnie, że tylko 3 godziny, więc nie zdążę zobaczyć większości eksponatów. Było w tym trochę prawdy… W muzeum, oprócz ekspozycji zewnętrznej znajdują się również klasyczne ekspozycje w budynkach. Na zewnątrz czeka na nas niezwykła makieta starego miasta w Jerozolimie i sporo ciekawych instalacji artystycznych. Warto także pospacerować na zewnątrz, bo ogrody robią wrażenie. Największą wystawą wewnątrz jest ta poświęcona archeologii. Jest bardzo duża i zawiera ogromną liczbę eksponatów z różnych okresów. Zdecydowanie warto ją zobaczyć! Znajdziecie tam także wystawy czasowe, wystawy malarstwa, sztuki nowoczesnej oraz ciekawą wystawę dotyczącą życia codziennego Żydów, z której dowiecie się wszystkiego o strojach, tradycjach, rytuałach ślubnych, pogrzebowych i innych. Ciekawą częścią ekspozycji jest też ta poświęcona żydowskim eksponatom z całego świata. Możecie tam znaleźć wnętrza synagog z różnych stron świata. Robią bardzo fajne wrażenie, możecie na chwilę przenieść się do innego kraju, przechodząc tylko z pomieszczenia do pomieszczenia. Yad Vashem Wiedziałem, że podczas wizyty w Jerozolimie chę odwiedzić także Yad Vashem. Jest to Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu, który zbiera i przetwarza informacje na temat Holokaustu. Jego nazwa oznacza „miejsce i imię”. Na terenie Yad Vasem znajdują się ośrodki naukowe, które specjalizują się w badaniach historycznych i zbieraniu danych, ale możecie tam także znaleźć Muzeum Holokaustu, które opowiada o losach Żydów przed, podczas i po II Wojnie Światowej. To właśnie w Yad Vashem znajdują się drzewa posadzone dla osób, które podczas wojny pomagały Żydom i zostały uhonorowane tytułem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. Lista osób wraz z pełną dokumentacją przechowywana i stale poszerzona jest właśnie w tym instytucie. Yad Vashem leży kawałek od Starego Miasta, ale możecie tam dojechać tramwajem numer 2 (z przystanku czeka Was kilkanaście minut spaceru, ale widoki po drodze są bardzo fajne). Mahaneh Yehuda Market Chyba najbardziej znanym targiem w Jerozolimie jest Mahaneh Yehuda Market. Zlokalizowany jest on o 2 przystanki tramwajowe od dworca kolejowego, a idąc z pociągu do Starego Miasta możecie również go odwiedzić. Podobnie jak inne targi w Izraelu tak i Mahaneh Yehuda składa się ze stoisk z towarem oraz restauracji (te zlokalizowane są najcześciej w głębii). Możecie na targu kupić praktycznie wszystko. Znajdziecie tam świeże warzywa i owoce, przyprawy, wypieki, baklavę i sporo produktów lokalnych! Jeżeli lubicie takie targi (a ja bardzo lubię) to na pewno nie wyjdziecie z pustymi rękami! Targ otwarty jest codziennie oprócz soboty i piątkowego popołudnia. Warto odwiedzić? Jestem pod ogromnym wrażeniem miasta jakim jest Jerozolima! Jest to zupełnie inne miejsce niż Tel Aviv pod każdym względem. Klimat, atmosfera, ukształtowanie powierzchni i kawał historii sprawiają, że musicie odwiedzić Jerozolimę podczas wizyty w Izraelu. Stare miasto to punkt obowiązkowy, ale warto też pokręcić się poza jego murami, a na pewno nie pożałujecie swojej decyzji! Zarys treści Dziejów Apostolskich. A. Przygotowania do ogólnoświatowego dzieła głoszenia (1:1-8) Słowa skierowane do Teofila ( 1:1, 2) Jezus ukazuje się przez 40 dni i mówi o Królestwie Bożym ( 1:3) Jezus poleca apostołom zostać w Jerozolimie i czekać na obiecanego ducha świętego ( 1:4, 5) Jezus odpowiada na pytanie apostołów Jerozolima oferuje swoim gościom bogaty program wycieczek. Spędzanie czasu na zakupach w mieście, gdzie przeplatało się wiele religii i fabuł, na pierwszy rzut oka może wydawać się bluźnierstwem. Ale czasem pojawia się też chęć odwrócenia uwagi od wrażeń kulturowych. Pomogą w tym lokalne centra handlowe, butiki, sklepy i rynki.. Koneserzy doradzają kupowanie w Jerozolimie produktów ze średniego segmentu cenowego i rynku masowego. Nie są droższe i często tańsze niż w Rosji. Ale przy zakupie dóbr luksusowych należy zachować ostrożność. Za nimi lepiej jest do Paryża, Mediolanu, Londynu. Kupując pamiątki na targach, musisz się targować. Popularne sklepy Deptaki Ben Yehuda i Nahalat Shiva doskonale nadają się do kupowania pamiątek, kosmetyków z solami z Morza Martwego, autentycznych towarów, biżuterii, przedmiotów artystycznych i judaiki. Pierwszy znajduje się w nowoczesnej części miasta i zawiera jeszcze kilka sklepów z ubraniami, butami i akcesoriami. Drugi znajduje się w starej części miasta. W jednej z wielu kawiarni można odpocząć i posłuchać muzyki na żywo. Restauracje są szczególnie popularne na Nahalat Shiva. «Rahmo» i «Eldat». «Malha» - Największe centrum handlowe w Jerozolimie. Jeśli będąc w sercu Izraela, tęsknisz za europejskim stylem i jego markami, jesteś tutaj. Tutaj można również znaleźć produkty izraelskich projektantów. Dla relaksu przewidziano restauracje i salę kinową z dwunastoma salami.. Talpiot jest popularnym miejscem dla podróżników dbających o modę. Istnieją dwa centra handlowe «Leo Talpiet» i «Bet Adar», wiele pojedynczych sklepów, kilka punktów sprzedaży. Targ Mahane Yehuda to hałaśliwe i kolorowe miejsce. Ten najstarszy rynek znajduje się w najbiedniejszej dzielnicy miasta przy ulicy Jaffa. Teraz ten kwartał jest wybierany przez studentów. Na bazarze sprzedają lokalne warzywa, aromatyczne owoce, ser, ryby, pyszne wypieki i wiele drobiazgów. Towary tutaj są tak różnorodne i różnorodne jak samo miasto.. Bazar w dzielnicy muzułmańskiej znajduje się na ulicach w pobliżu Bramy Damaszku. Tutaj możesz kupić kadzidło, mieszanki do palenia i fajki wodne, strój muzułmański i arabski, ceramikę, tekstylia. Zdjęcia sklepów w Jerozolimie Podobne artykuły
Eli Mizrahi zmienił bazar w Jerozolimie z brudnego, zaniedbanego miejsca, z którego uciekali kupcy i klienci, w tętniące energią centrum miasta. W ciągu dnia można tu kupić świeże
Jeśli wybierasz się do Jerozolimy to pewnie również zadajesz sobie to pytanie. Czy Jerozolima poza Starym Miastem oferuje jeszcze coś ciekawego? Spieszymy z odpowiedzią – oczywiście, że tak bo przecież, nie spędzisz całego wypadu oglądając niezwykłe pozostałości z czasów biblijnych. Uwierz, jest tam jeszcze co najmniej kilka miejsc, które obowiązkowo trzeba odwiedzić. Inaczej będziesz czuć niedosyt. Jeśli jednak chcesz się dowiedzieć więcej o wyjątkowym Starym Mieście w Jerozolimie przeczytaj również: Jerozolima w Pesach – Ciekawostki i poradnik o Starym Mieście. Jaffa StreetMahane Yehuda MarketSmaki Yehuda MarketCo pomógł nam zobaczyć Natan?Yemin Moshe i młyn MontefioreYemin Moshe dziśDzielnica NachlaotFirst StationJedzenieNocna JerozolimaCenySpanie – najlepiej czyli najtaniej w cztery osobyPrzepis na humus Natana Dunkelmana Jaffa Street To jedna z najdłuższych i najstarszych ulic miasta, która biegnie ze wschodu na zachód od murów Starego Miasta a wychodzi w kierunku Jaffy. Jednocześnie to jedna z bardziej reprezentacyjnych ulic i główny deptak Jerozolimy. Rano – nuda. Ulica jest prawie pusta, budzi się do życia ale to wtedy warto wpaść na pyszną szakszukę np. do Aroma i duuuużą, aromatyczną kawę. Lokalizacja poniżej: Dzielnica Jemin Moshe A później zobaczyć nowsze oblicze Jerozolimy. Ale zanim to nastąpi, przed wylotem do Izraela dobrym pomysłem, który gorąco polecamy jest dołączenie do grupy Wakacje w Izraelu. Tam podobnie jak my, znajdziecie bardzo życzliwych, pomocnych a co najważniejsze kompetentnych ludzi, którzy zorganizują lub pomogą zorganizować wycieczkę po Jerozolimie, jeśli nie chcecie odkrywać sami tego co już odkryte. Nam we wszystkim pomógł Natan Dunkelman. Człowiek niezwykle życzliwy, pomocny, który opowiedział masę ciekawostek, poznał ze swoimi przyjaciółmi i zorganizował niezapomniany dzień w Jerozolimie. Mahane Yehuda Market To tu spotkaliśmy się z Natanem, przy wejściu od strony Jaffa Street. I pierwsze co nas uderzyło – oszałamiające bogactwo zapachów i kolorów. Uliczki tego niezwykłego targowiska obfitują w liczne stragany z warzywami, owocami, prażonymi orzeszkami, przekąskami. Brzmi niby zwyczajnie ale uwierzcie rzadko zdarza nam się zapatrzeć w góry truskawek, melonów czy innych ananasów. Smaki Yehuda Market Jak mówią miejscowi, na Yehuda Market znajdziecie – jedną z lepszych tahini – pastę sezamową. Producentem jest Tahina – Made with Love. Pasta wyrabiana jest na kamiennej prasie, gdzie sezam zamienia się gęstą aromatyczną pastę. Jednak tutaj można ją dostać w wielu odmianach, np. czekoladową, pistacjową i jaką tam jeszcze sobie wymarzycie. Tahini używane jest do produkcji humusu ale w Izraelu stosuje się ją do wielu innych potraw. Paktycznie do wszystkiego. W wielu knajpkach podają czyste tahini z pieczywem, np. macą jaką starter. Do tego wypieki, ciasta, pieczywo, małe, urocze knajpki. Lubicie słodycze? To na Yehuda Market znajdziecie bogactwo wszelkich pyszności ale the best of the best to hałwa – hand made z małej manufaktury. Podobno najlepsza w Izraelu. Dotychczas wydawało nam się, że hałwa to prostu hałwa. Takie bogactwo odmian widzieliśmy pierwszy raz, mimo iż wiele krajów szczyci się hałwą to chyba to co widzieliśmy na Yehuda Market przebiło wszystko. Klimat niesamowity. Można by tam spędzić dzień, którego nie mieliśmy bo plan z Natanem był dość napięty. Ale jeśli jesteście lub planujecie być w Jerozolimie, koniecznie odwiedźcie to miejsce w ciągu dnia a po południu wpadnijcie na lunch lub kolację. Jeśli lubicie przebywać wśród ludzi, którzy kochają tworzyć miejsca i smaki – pokochacie Mahane Yehuda Market. Ale szczególnie polecamy wybrać się na Yehuda Market nocą. Niby zwykły market zmienia się w niezwykłą, turystyczną atrakcję. Co pomógł nam zobaczyć Natan? Zaraz po szybkim spacerku po Yehuda Market – Natan zabrał nas do nowszych dzielnic Jerozolimy. Na początek w okolicy Jaffa Street – do miejsca, gdzie występują niezwykle murale, o których Wam jeszcze napiszemy. Ta ściana wygląda jakby miała masę okien, balkonów, mieszkańców a to tylko zwykła ściana. Podobnie jest z kioskiem i skrzynką elektryczną wyglądająca jak lodówka na napoje. Podobnych, zabawnych, artystycznych zagrywek jest w okolicy więcej. Yemin Moshe i młyn Montefiore Zanim 100 spółdzielców ze Starego Miasta wpadło na pomysł by wynieść się z przeludnionego Miasta Dawida i założyło dzielnicę Mea She’arim, o której możecie poczytać TUTAJ – na podobny podobny pomysł wpadł brytyjski filantrop i finansista Moses Montefiore. W 1860 roku wybudował tu nowe domy a pierwsze ich zgrupowanie zostało nazwane Mishkenot Sha’ananim. Nazwa pochodzi od biblijnego „moi ludzie będą mieszkali w spokoju, …” Jednak nikt początkowo nie chciał wyprowadzać się w nowe miejsce, głównie ze względów bezpieczeństwa, dlatego Montefiore musiał najzwyczajniej w świecie przekupić pierwszych śmiałków. Ludzie początkowo wracali na noc za mury ale w końcu przekonali się do nowej, przestronnej dzielnicy. Dziś to kultowe miejsce Jerozolimy, oaza artystów i pisarzy a obok, w dolince zlokalizowany został niezwykły amfiteatr, w którym występują światowej sławy muzycy. Obecnie dzielnica nazywa się – Yemin Moshe. Jako, że Sir Montefiore był poddanym brytyjskim w dzielnicy można spotkać popiersie Winstona Churchilla. Jednym z ważniejszych punktów nowej dzielnicy miał być młyn, gdzie mieszkańcy mogli produkować mąkę i piec chleb. Moses Montefiore chciał by w ten sposób uniezależnili się od Starego Miasta. Yemin Moshe dziś Jednak szybko okazało, że młyn nigdy nie zadziałał, bo w Jerozolimie nie ma dość wiatru by go napędzić. Dlatego przez jakiś czas funkcjonowała tu piekarnia. Co ciekawe, obecnie Młyn Montefiore jest jednym z najbardziej charakterystycznym punktów Jerozolimy, który zdobi pocztówki z tego miasta. Jest wyraźnie widoczne z drogi prowadzącej od Jaffa Street na Stare Miasto. Dzielnica Nachlaot Pomiędzy elegancką willową dzielnicą Rechawią, parkiem Sacher i Yehuda Market, leży dzielnica Nachlaot. To po Yemin Moshe kolejna dzielnica, którą zaczęto budować w drugiej połowie XIX wieku. Przeznaczona była dla religijnych Żydów aszkenazyjskich i sefardyjskich, którzy podobnie jak wielu innych nie mieścili się na zatłoczonym Starym Mieście. Oczywiście podobnie jak w przypadku sąsiedniej dzielnicy również projekt Nachlaot wsparł Sir Moses Montefiore. Dzielnica składa się z licznych, niewielkich osiedli. Każde z nich jest inne a wyróżnikiem dzielnicy jest około 100 synagog różnych tradycji. To właśnie tu Natan pokazał nam niezwykłe drzwi a na nich odlany tekst tradycyjnego żydowskiego wiersza Esheta Hayila, śpiewanego w wieczór szabatowy. Pieśń opowiada o kobiecie walczącej i już w XVII wieku była traktowana przez kabalistów jako okazję do spotkania z boskością. Na drugiej części drzwi znajdują się symbole dwunastu plemion Izraela, których nazwy pochodziły od imion synów Jakuba. Co ciekawe, plemię Lewiego, do którego należeli Mojżesz i Aaron stało się klasą kapłanów. Drzwi znajdziecie na ulicy Hakaramel street 20. Najlepiej przejść całą ulicę by poczuć to miejsce i jego klimat. Większość budynków stoi do dziś. Dzielnicy obroniła się przed naporem nowoczesności i zachowała swój pierwotny charakter. Urokliwe, ciasne uliczki mają niepowtarzalny i artystyczny klimat, który pokochały twórcze dusze. Dawniej była to dzielnica ubogich leżąca na peryferiach miasta. Dziś jedno z bardziej pożądanych i drogich miejsc w samym centrum stolicy Izraela. First Station Po całym dniu z Natanem zgłodnieliśmy więc pomysł, żeby odwiedzić First Station wydawał się idealny. Miejsce jest położone bardzo blisko Yemin Moshe więc można tu dojść spokojnym spacerkiem. Jak sama nazwa wskazuje dawniej była to pierwsza stacja kolejowa w Jerozolimie, identyczna jak pierwsza stacja zbudowana w Jafie – w Tel Awiwie. Powstała w podobnym czasie. Dziś miejsce to jest największym w Jerozolimie centrum rozrywki dla dzieci, rodzin i dorosłych. Jeśli ktoś wybiera się do Jerozolimy rodzinnie, z dzieckiem to może tu śmiało i bez nudy spędzić nawet pół dnia. To również przestrzeń do organizacji przeróżnych wydarzeń kulturalnych z klimatem a także … idealna miejscówka na lunch lub kolację. Byliśmy zaskoczeni różnorodnością, bogactwem kuchni ale i tak skończyło się na klasycznej knajpce serwujące dobre lokalne klasyki, humus, baraninę i kilka innych specjałów. Trzeba było nasycić kubki smakowe tym co najlepiej oddaje charakter miejsca. Jedzenie Właściwie od tego powinno się zacząć. Jerozolima podobnie jak Izrael kojarzy nam się, jak mało, które miejsce ze smakami i zapachami. Wybierając się do Izraela zwróćcie uwagę na kuchnię, jedzenie, ryneczki zwane z arabska soukami. Zaczynając o poranku od pysznej „americany”. Zresztą kawa w Izraelu jest jedną z najlepszych jakie do tej pory próbowaliśmy na świecie ale to oczywiście rzecz gustu a jak wiadomo każdy ma swój. A później wyrywając się w miasto na szakszukę lub inny lokalny specjał. Bo rytm dnia niezależnie od pory roku, pogody i słońca wyznacza również jedzenie. O poranku i w południe takie, które nasyci ciało a wieczorem, oko i duszę. W Jerozolimie jak pisaliśmy już wyżej, masa fajnych knajpek jest przy Jaffa Street. O poranku to miejsce, gdzie można poszukać śniadania, wieczorem kolacji i miejsca by posiedzieć w dobrym towarzystwie i nacieszyć się sobą. Zresztą w naszej ocenie to zdecydowanie lepsze miejsce na szukania knajpek niż Stare Miasto, gdzie jest masa turystów a co za tym idzie drożej i nie zawsze idealnie. Nocna Jerozolima Jerozolima jak każde miasto, ma swój rytm. Rano jest leniwa, ospała, w ciągu dnia próbuje się rozruszać a wieczorem zaczyna tętnić życiem. Widać to szczególnie na wspomnianym wcześniej głównym deptaku – Jaffa Street. To tu i w sąsiednich uliczkach znajdziecie bogactwo knajpek gdzie można zjeść kolację i zamówić np. butelkę wina czy lokalne piwo. Tu toczy się życie i tu przesiadują zarówno starsi, młodsi mieszkańcy miasta jak i turyści. Tutaj możecie poobserwować artystów performance, którzy grają i śpiewają. To tu obce sobie osoby siadają by pograć wspólnie na wmurowanym w centrum ulicy fortepianie. To także jedno z najpilniej strzeżonych miejsc Jerozolimy oprócz Starego Miasta, bo skoro są tłumy, może pojawić się również zagrożenie. Ale wierzcie, służby oficjalnie widoczne to pikuś. Więcej wiedzą Ci, których nie widać, dlatego Izrael jest miejscem, w którym czuliśmy się wyjątkowo bezpiecznie. Ceny Walutą obowiązującą w Izraelu jest szekla. Jeśli chodzi o przeliczanie kursu to będziecie czuli się komfortowo bo jedna szekla to praktycznie jeden złoty. I tu komfort się kończy. Jerozolima podobnie jak cały Izrael do najtańszych krajów nie należą. I nie jest tylko nasze zdanie ale również zamożniejszych przyjaciół, którzy też bywali nie raz i mieli podobne odczucia. Jakby tego było mało trafiliśmy w najgorszym z możliwych momentów bo Pesah i Wielkanoc sprawiły, że ceny były wyższe o około 30% niż rok wcześniej gdy Dorotka była w Izraelu z koleżankami. Nawet za street food typu siałarma trzeba być zapłacić w przeliczeniu nawet 50 PLN. Co jest ważne, miejscowa jest robiona z mięsa wysokiej jakości a nie skrawków nie wiadomo czego, przygotowywanych nie wiadomo gdzie. Podobnie kosztowała śniadaniowa szakszuka. Ale jeśli szukacie opcji low cost to idealnym wyjściem wydaje się dieta warzywno-owocowa. Sami Izraelczycy o tym wspominają, że najtańsze i najzdrowsze jedzenie w Izraelu to sezonowe warzywa i owoce. Ceny owoców na Yehuda Market zaskoczyły nas bardzo pozytywnie. Podczas gdy w Polsce kilogram truskawek na początku sezonu dochodził do kilkunastu złotych, tu kosztował tylko 5 szekli co w przeliczeniu daje 5 PLN. Spanie – najlepiej czyli najtaniej w cztery osoby W kwestii spania to wiadomo, że każdy planuje pod kątem swoich możliwości finansowych. Można skorzystać z AirBnB, gdzie oferta w samej Jerozolimie jest przebogata. My skorzystaliśmy ze sprawdzonego miejsca, gdzie Dorotka spała rok wcześniej i była zachwycona. Apartamenty Check In Jerusalem leżące tuż przy Jaffa Street. Byliśmy w dwie pary, łącznie cztery osoby. Za trzy noce zapłaciliśmy 510 dolarów co dało 157 PLN za osobę na jedną noc. Biorąc pod uwagę, że to nocleg w samym centrum, bardzo blisko Starego Miasta, w świetnym apartamencie i biorąc pod uwagę, że to Izrael w podwójne święto – cena rozsądna. Do tego w recepcji jest świetny ekspress do kawy, więc poranna, mała czarna jest na miejscu. Przepis na humus Natana Dunkelmana I na koniec taka ciekawostka. Po powrocie z Izraela w fejsbukowej grupie „Wakacje w Izraelu” przeczytaliśmy – Główny minus wyjazdu do Izraela: po powrocie hummus z Biedronki już nie smakuje Dlatego polecamy humus wedle przepisu Natana Dunkelmana Przywieź z Izraela przyprawy (zatar , kamun – kminek rzymski itp). Czosnek i inne przyprawy możesz kupić w Polsce ( chociaż takiego czosnku jak w Izraelu chyba jeszcze nie próbowaliście). Do tego pasta Tahini ( sezamowa) . Ciecierzycę weź gotową z puszki . Ostrożnie z solą bo ta z puszki jest już solona. SMACZNEGO A najlepszy sposób wykonania, oczywiście naszym zdaniem znajdziecie na Jadłonomii. . 381 252 123 262 360 73 336 158

co kupić w jerozolimie